Stanisław Burkot
Krakowska Książka Miesiąca – Luty 2017
Księga jubileuszowa: STU – Teatr Krzysztofa Jasińskiego
Redaktor publikacji Edward Chudziński, związany z Teatrem STU, przez wiele lat jego kierownik literacki, objaśnia we wstępie, że jest to trzecia „księga jubileuszowa”. Dwie wcześniejsze: na piętnastolecie (1982) i na czterdziestolecie (2006) miały odrębne formuły. W pierwszej bohaterem był sam teatr jako zjawisko, jako fenomen kulturowy; w drugiej – tematem było oddziaływanie teatru, związki i przyjaźnie (stąd tytuł: Rodzina STU. Pokrewieństwa z wyboru).
„Tę trzecią z kolei publikację o Teatrze STU nazwaliśmy księgą. Upoważniają nas do tego, jak sądzę, jej rozmiary oraz jubileusz 50-lecia, który ma uświetnić. Zdarzyło się bowiem po raz pierwszy w dziejach teatru polskiego, że założyciel i twórca jednego z nich, któremu dał imię STU, kieruje nim nieprzerwanie od pół wieku. Żeby ten okres ogarnąć, przybliżyć i choćby w sposób selektywny naświetlić, wydawnictwo rozrosło się nam do wielkości księgi. A jest ona nietypowa, bo i jubileuszowa, i pamiątkowa, i hybrydowa. Można zatem przypuszczać, że każdy w niej coś dla siebie znajdzie”.
Postacią pierwszoplanową, bohaterem Księgi, jest Krzysztof Jasiński. Istnieje w niej w oczach kronikarzy i badaczy jego dorobku, w oczach kolegów, przyjaciół i fanów. A ich lista jest długa. Wymieńmy – z koniecznością wyboru – niektórych z nich: Jerzy Trela, Wojciech Pszoniak, Olgierd Łukaszewicz, Janusz Szydłowski, „rodzina Grabowskich” (Mikołaj, Andrzej, Iwona Bielska, Anna Tomaszewska), Jan Frycz, Jan Peszek, Daniel Olbrychski, Zbigniew Zapasiewicz, Krzysztof Globisz, Olaf Lubaszenko, Beata Rybotycka, Urszula Grabowska, Bożena Adamek, Jerzy Fedorowicz. Nie tylko aktorzy i reżyserzy, lecz także plastycy i muzycy, bo plastyka i muzyka są stale obecne w teatrze Krzysztofa Jasińskiego. Oprawę plastyczną STU tworzyli: Jan Sawka, Dorota Ogonowska, Anna Wejman, Maciej Rybicki, Jan Polewka; muzykę pisali: Marek Grechuta, Katarzyna Gaertner, Janusz Grzywacz, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Janusz Stokłosa, Zbigniew Wodecki i inni.
W 1997 r., co dodać trzeba do historii, STU przekształcił się w Krakowski Teatr Scena STU, teatr repertuarowy, którego dyrektorem artystycznym pozostał Krzysztof Jasiński; jako impresario zaprasza do współpracy reżyserów i angażuje aktorów scen polskich. A w repertuarze między innymi klasyka dramaturgii światowej i polskiej: Wesele, Wyzwolenie, Akropolis, Zemsta, Hamlet, Król Lear, Biesy, Rewizor
W pomieszczonych w Księdze listach gratulacyjnych z okazji pięćdziesięciolecia Daniel Olbrychski wspomina swój pierwszy występ w Teatrze STU w widowisku muzyczno-poetyckim Zagrajcie nam wszystkie srebrne dzwony Ernesta Brylla i Katarzyny Gaertner. Uderzyła go reżyserska dyscyplina, celowość wszelkich poczynań: „Zacznijmy od oczywistych faktów. Jasiński jest w Europie jednym z trzech wybitnych dyrektorów i reżyserów, którzy przez dziesięciolecia tworzyli i prowadzili ten sam teatr, ciągle na najwyższym poziomie. Kolegami Krzysztofa w tym mistrzostwie jest dwóch Jurków, Giorgio Strehler (Piccolo di Milano) i Jurij Lubimow (moskiewska Taganka). Jasiński obu swoich wielkich kolegów już przebił stażem, a końca ciągłości i znakomitej formy nie widać”.
A jak było na początku? Teatr STU, jak objaśnia sam Jasiński w rozmowie z Lwem Bogdanem, założony został 20 lutego 1966 r. przez studenta drugiego roku PWST w Krakowie. Wśród aktorów znaleźli się jego koledzy ze studiów: Wojciech Pszoniak, Olgierd Łukaszewicz, Jerzy Trela. Ważną rolę przy narodzinach odegrał Waldemar Krygier, założyciel krakowskiego Teatru 38, później współpracownik teatru Jerzego Grotowskiego. Nieco tajemnicza nazwa „Teatr STU” jest przypadkowa: do wyciętej z linoleum tablicy „Teatr Studencki” w oficynie na Brackiej 15 Waldemar Krygier dołożył wykrzyknik, a Jasiński słowo „Uwaga”. Powstał teatr bez sali widowiskowej i urządzeń technicznych. Był to prawdziwie „teatr ubogi’. Wspomagali go Edward Dobrzański, Jan Łukowski, Jerzy Schejbal, Jerzy Trela, Jerzy Stuhr. Był to więc teatr początkowo prawdziwie studencki, wywodzący się z krakowskiej szkoły teatralnej. Przenosiny z Brackiej do namiotu cyrkowego, rozłożonego na posesji przy ulicy Rydla 31, stworzyły inne całkiem możliwości inscenizacyjne. Paradoks polega na tym, że brak własnego locum wpływał na inscenizacje, pobudzał wyobraźnię reżysera, inscenizatora. Trzy wielkie inscenizacje-widowiska – Spadanie (1970), oparte na motywach poematu Tadeusza Różewicza, Sennik polski (1971), zbudowany z tekstów wielu autorów polskich, od Mickiewicza do Zagajewskiego, i Exodus Leszka Moczulskiego (1974), formują ostatecznie odrębność Teatru STU. To wówczas i teatr, i Krzysztof Jasiński wpisali się na stałe w panoramę Krakowa. Ten wpis potwierdziło otrzymanie gmachu przy Alejach Trzech Wieszczów (al. Krasińskiego 16–18). W latach 80. namiot, ciągle jeszcze używany, ustępuje miejsca scenie przy Krasińskiego. Ale w namiocie pozostała pasja do innych przestrzeni, do pleneru.
Wstępna faza dziejów Teatru STU, kojarzona z teatrem alternatywnym, raczej niesłusznie, była jednym z ostatnich ech buntu przeciwko doktrynie realizmu socjalistycznego, która najgłębiej – silniej niż w plastyce, muzyce i literaturze – oddziałała na kulturę teatralną w kraju. Bunt przeciwko doktrynie zaczął się w 1955 r. To pierwsze po latach wystawienie Dziadów przez Aleksandra Bardiniego w Teatrze Polskim w Warszawie, pierwszy program prywatnego Teatru na Tarczyńskiej z utworami Mirona Białoszewskiego (Wiwisekcja, Pieśń na krzesło i głos), wcześniejsze założenie Cricot 2 przez Tadeusza Kantora i Marię Jaremiankę, to Pokolenie, film Andrzeja Wajdy. Działały kluby i teatry studenckie w Gdańsku (Bim-Bom z Afanasjewem, Kobielą i Cybulskim), w Warszawie (klub Politechniki Stodoła), w Krakowie (Teatr 38 Waldemara Krygiera). Ta tradycja kontestacji, niezgody dostała nowych motywacji po marcu 1968. Zapamiętałem w 1969 r. ostry konflikt między Jerzym Kaliszewskim, reżyserem i aktorem z Warszawy, prowadzącym warsztaty dyplomowe na czwartym roku studiów w szkole krakowskiej, i studentami (na przedstawienie dyplomowe przygotowywali jednoaktówki Bohdana Drozdowskiego Kondukt i Klatka). Kaliszewski zerwał współpracę; oznaczało to, że cały rocznik nie otrzyma dyplomów. Studenci sami dokończyli prezentację przedstawień dyplomowych. Mieli za sobą aktorską praktykę w teatrach studenckich. Ważną rolę w zamknięciu konfliktu odegrał Jerzy Trela, już wcześniej aktor Teatru STU.
To tylko intermedium w rozważaniach.
Namiot teatralny Jasińskiego stał się głośnym wydarzeniem w kraju. Jego postawienie było po części gestem prowokacji poststudenckiej, wiązało się jednak z przekroczeniem granicy – z wyjściem teatru z ozdobnych architektonicznie gmachów ku otwartej przestrzeni, od której dzieliła tylko płachta namiotu. Cyrkowy namiot sygnalizował określony typ sztuki – popularnej, masowej, łamiącej zasady imitowania natury, otwartej na metaforę, groteskę. Nie wiadomo, co bardziej u Jasińskiego podziwiać – odwagę, niezwykłą wyobraźnię teatralną czy żelazną konsekwencję w budowaniu własnej wizji teatru. Bo namiot nie tylko rozwiązywał problemy lokalowe, ale otwierał teatr ku otwartej przestrzeni. To krok tylko do wystawienia Halki w Skałkach Twardowskiego w Krakowie, Giocondy nad brzegiem Odry we Wrocławiu, Harf Papuszy na krakowskich Błoniach
Osobna pochwała w tej Księdze, a niezwykła jest jej wartość dokumentacyjna, należy się Annie Stafiej za Dokumentację. Jest w niej podstawowy opis 183 przedstawień w Teatrze STU, jest zestawienie udziału Krzysztofa Jasińskiego jako aktora bądź reżysera w innych teatrach, niekiedy poza krajem. Tu przywołać warto wystawienie Kartoteki Tadeusza Różewicza w Teatrze Studio w Tbilisi, Operetki Witolda Gombrowicza w Campania National de Teatro w Meksyku i w Epernay we Francji, Na bosaka Krzysztofa Szwajgiera, opery na motywach utworów Witolda Gombrowicza, w Ferrarze, Wariata i zakonnicy Witkacego w Mińsku na Białorusi. Reżyserowanie oper w teatrach polskich – we Wrocławiu, Warszawie, Poznaniu, Krakowie, a obok wystawienie Wielkich monologów w wykonaniu Jerzego Treli w Bobowej czy Widowiska sądeckiego w Nowym Sączu w plenerze nad Dunajcem jest cechą szczególną osobowości Krzysztofa Jasińskiego. Teatru nigdy nie ma dość, jest zachłanny i nienazarty (zwrot z języka górali sądeckich): wszystkiego chce i musi spróbować. Grał więc jako aktor w filmach i serialach, choć nie zalicza tych ról do swoich wielkich osiągnięć.
Od namiotu przy Rydla 31 prowadzi Jasińskiego ważna droga ku licznym widowiskom plenerowym. Przywołać warto niektóre z nich: Kantata Auschwitz-Birkenau (1969, Oświęcim-Brzezinka); Widowisko podwawelskie (1972–1980, pod Wawelem); Zagrajcie nam dzisiaj wszystkie srebrne dzwony (1975, Warszawa, namiot na rogu Towarowej i Chłodnej); Wielka parada kukieł z opery „Kur zapiał” (1990, Nancy, Francja); Szalona lokomotywa (1977, na motywach utworów Witkacego, Spodek w Katowicach), Operetka Gombrowicza (1978), Ubu król Alfreda Jarry’ego (1981), Bramy raju (1984, według Jerzego Andrzejewskiego) i Kur zapiał Jana Kantego Pawluśkiewicza (1985) zamykają ostatecznie fazę namiotową Teatru STU. Na Krasińskiego 16–18, oprócz normalnych inscenizacji własnych i występów gościnnych innych teatrów, formą osobną stały się benefisy wielu zasłużonych w kulturze osób, realizowane w teatrze, później retransmitowane w II programie TVP.
Trudno obronić się przed wrażeniem, że Krzysztof Jasiński w wyborze swoich form kieruje się ponownymi, zmodyfikowanymi powtórkami dziejów teatru; tak powstała trylogia Wędrowanie, złożona z trzech dramatów Wyspiańskiego: Wesela, Wyzwolenia i Akropolis; stale obecny jest Fredro – obok Zapolskiej i Szekspira. Przeważa oczywiście dramat współczesny, trudno byłoby jednak powiedzieć, że wyłącznie awangardowy, trudno także uznać, że Teatr STU jest „postmodernistyczny”. „Wędrowanie” oznacza nie odrzucenie tradycji, lecz jej odświeżenie, oznacza także nową wersję dawnego teatru objazdowego. I to z Wyspiańskim dla widzów w małych miejscowościach.
Zamknijmy podziw dla samej prawdziwie niezwykłej Księgi. Żaden teatr w Polsce nie ma tak kompletnej dokumentacji. Jest w niej obszerny wywiad w znanej formule Trzech na Jednego (Edward Chudziński, Adam Komorowski, Tadeusz Nyczek i oczywiście Krzysztof Jasiński), jest więc zaprezentowany bohater Księgi, ale jest i sam teatr. Dorota Ogonowska przebadała przepastne archiwa Teatru STU. Wybrała tak zwane fotosy, zdjęcia robione z reguły po premierze jako część dokumentacji. Zostały one w publikacji opisane i zlokalizowane. To niezwykła dokumentacja życia i gry aktorskiej, propozycji scenograficznych. Brakuje tylko muzyki, która odgrywała wielką rolę we wszystkich przedstawieniach. Trudno. Wszystkiego mieć nie można. Przybysz z Wielkopolski, choć urodzony w lubelskiej wsi Borzechów, który w 1964 r. znalazł się w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, stał się znaczącym obywatelem Krakowa. Udział Krzysztofa Jasińskiego w licznych festiwalach teatralnych poza krajem przyczynił się do popularyzacji naszej kultury i naszego miasta1Miesięcznik społeczno-kulturalny „Kraków”, nr 4/2017.