Marek Karwala
Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie
Poezja Legionowa i żołnierska czasu Wielkiej wojny
Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej dało się zauważyć głównie w poezji, ale też w prozie i dramacie akcenty, które można by określić jako zwiastuny nadziei na odzyskanie już tak dawno utraconej niepodległości. Wojenne burze – pomimo skali nieznanych dotąd tragedii, jakie za sobą pociągały – rozbudzały jednak w umysłach Polaków (i nie tylko Polaków) świadomość nieuchronności zmian, przekonanie, iż dotychczasowy układ sił w Europie legnie w gruzach. Zniewolone narody liczyły na odzyskanie niepodległości… Literatura była zwierciadłem tych nastrojów, które im bliżej 1918 roku, tym bardziej narastały na sile. Poezja patriotyczna i pieśń legionowa przywoływały obrazy wojennych działań, poświęcenia polskiego żołnierza (postaci historycznych i anonimowych), wszelkich działań przybliżających „jutrzenkę swobody”. Niedługo po Wielkiej Wojnie nastąpiła wojna z bolszewikami, zatem na radowanie się wolnością nie było za wiele czasu; nastał on dopiero nieco później.
***
Niechlubna wojenna tradycja wielokrotnie potwierdzała słuszność powiedzenia inter arma silent Musae. Ale z tej tradycji wyłamywała się konsekwentnie poezja, ona bowiem zwykła – w odróżnieniu od prozy, dramatu, ale też sztuk ościennych – reagować niemal natychmiast na dramatyczne wydarzenia, utrwalać ich obrazy oraz dawać upust rodzącym się emocjom. Po pióra sięgali wówczas nie tylko poeci znani, ale też amatorzy, którzy jedynie z rzadka dysponowali w miarę sprawnym warsztatem literackim. Chciałoby się zatem rzec, w odniesieniu do liryki, że inter arma non silent Musae. Nie inaczej działo się w ciągu kilkulecia, jakim zawładnęły działania I wojny, którą wedle zachowanych wspomnień uczestników1Por. np. J. Rozmus, Żołnierskie narracje o wojnie światowej 1914–1918. Strzelcy, legioniści, Polacy w armii austro-węgierskiej, Kraków 2013., opracowań historyków tego okresu, ale też historyków literatury:
(…) powitano z niepokojem, ale i z nadzieją, gdyż konflikt między zaborcami stwarzał możliwość zmian politycznych. Poezja okresu I wojny to przede wszystkim utwory agitacyjne, wiersze-pobudki, towarzyszące żołnierzom Legionów Piłsudskiego. Dziś mają one wartość przede wszystkim historyczną, i to w dwojakim sensie: jako wyraz ówczesnych nastrojów patriotycznych i jako świadectwo więzi z tradycją, żywotności motywów literackich symbolizujących gotowość do walki i ofiary2A. Nasiłowska, Trzydziestolecie 1914–1944, Warszawa 1995, s. 9..
Cóż może bardziej przyczynić się do uczynienia popularniejszym słowa poetyckiego niż opatrzenie go melodią, dlatego nie powinien budzić zdziwienia fakt, iż poezja legionowa i żołnierska nader często funkcjonowała właśnie jako pieśń lub piosenka. Adam Roliński odnotowuje:
Już w roku 1915 ukazały się w Krakowie i Cieszynie pierwsze zbiorki pieśni żołnierskich. Twórcami ich byli anonimowi do dzisiaj zbieracze pieśni: Zbyszko W. Mroczek, Władysław Jezierski oraz bardziej znani: Leopold Kronenberg, Wacław Biernacki – „Kostek” czy Adam Zagórski. W następnych latach wznawiali oni swoje zbiorki. Rekordzistą jest Władysław Jezierski, który w latach 1915–1926 wydał osiem śpiewników. W tym samym czasie pojawiły się śpiewniki innych zbieraczy lub wydawców: Karola Fettera, Stefana Gralewskiego, Stefana Medyka, Jana Migo, Antoniny Herwinówny-Piątek, M.B. Nowiny, Mariana Rudnickiego, Leona Chojeckiego (…). Z 1916 r. pochodzą dwie pierwsze antologie poezji polskiej z okresu wojny, zawierające również rozdziały poświęcone pieśni żołnierskiej: Stanisława Łempickiego i Adama Fischera Polska pieśń wojenna (Lwów 1916) oraz Ludwika Szczepańskiego Pieśń polska w latach wielkiej wojny (Kraków 1916). Antologie są w interesującej nas części oparte na śpiewnikach wydanych już wcześniej3A. Roliński, Wstęp, do: „A gdy na wojenkę szli ojczyźnie służyć”. Pieśni i piosenki żołnierskie z lat 1914–1918. Antologia, oprac. tenże, Kraków 1989, s. 10 passim. Roliński wskazuje rok 1916 jako czas ukazania się pierwszych antologii poezji wojennej, tymczasem pierwsza antologia została wydana w 1915 r. w Piotrkowie i opatrzona tytułem Dla Ciebie, Polsko! Zbiór poezji o Polsce i bojom o Nią poświęconych. Łempicki i Fischer, gdy zestawiali swą antologię w 1916 r., korzystali głównie z prasy polskiej i nie mieli świadomości istnienia almanachu piotrkowskiego, później jednak dostrzegli swe niedopatrzenie i uczynili stosowne sprostowanie. Pisze o tym szerzej Tomasz Jodełka-Burzecki we Wstępie do: Poezja legionowa. Antologia, wybór i wstęp tenże, Warszawa 1989, s. 15–17..
Roliński zauważa słusznie, że powstająca w okresie I wojny światowej pieśń żołnierska była przede wszystkim pieśnią legionową, a topika rozmarynu, białych róż i dzielnej piechoty utworzyła kanon tej pieśni. Co także warte odnotowania – była ona pieśnią zwycięstwa, bo towarzyszyła żołnierzom i w ogóle Polakom w drodze ku niepodległości. O ile jej romantyczne i późniejsze poprzedniczki, jakkolwiek artystycznie ambitniejsze, mogły jedynie wyobrażać sobie i marzyć o „jutrzence swobody”, o tyle ona tej „jutrzenki” doczekała4Por. tamże, s. 5–6..
Twórczość ta – w dość rozległym diapazonie tematycznym oraz warsztatowym (czytaj: poziomu warsztatowych rozwiązań, od ambitnych aż po zbliżające się do przestrzeni zwanej potocznie grafomanią) – osiągnęła w latach I wojny sporą popularność, niosła nadzieję, krzepiła serca walczących, w jakiejś mierze dawała także poczucie jedności rozbitemu społeczeństwu. Należy pamiętać także o jej funkcji dokumentacyjnej, bo przecież rejestrowała ona wydarzenia wojenne, losy legionowych oddziałów i pojedynczych żołnierzy, walki na różnych frontach, ale też życie codzienne i dylematy milionów polskich żołnierzy, których tragiczny los postawił naprzeciw siebie we wrogich armiach…
***
Tak, milionów, bo wedle współczesnych obliczeń w zaborczych wojskach stanęło przeciwko sobie około trzech milionów Polaków (najwięcej w armii austro-węgierskiej). Te dramatyczne okoliczności oddają słowa wiersza Edwarda Słońskiego5Edward Słoński (1872–1926), stomatolog, poeta, od 1915 r. w Legionach Polskich, brał także udział w wojnie z bolszewikami w 1920 r. Autor wierszy patriotycznych, podczas I wojny opublikował trzy tomiki poezji. Ta, co nie zginęła, napisane w początkach wojny, we wrześniu 1914 roku:
Rozdzielił nas, mój bracie
zły los i trzyma straż –
w dwóch wrogich sobie szańcach
patrzymy śmierci w twarz.
W okopach pełnych jęku
Wsłuchani w armat huk,
Stoimy na wprost siebie –
Ja – wróg twój, ty – mój wróg!
Las płacze, ziemia płacze,
świat cały w ogniu drży…
W dwóch wrogich sobie szańcach
stoimy – ja i ty6E. Słoński, Ta, co nie zginęła…, w: Poezja legionowa. Antologia, dz. c, s. 21. Wiersze pochodzące z tej antologii będą sygnowane nazwiskami autorów, tytułami oraz numerami stron. Na dokonany przez Tomasza Jodełkę-Burzeckiego wybór składają się wiersze takich autorów, jak Edward Słoński, Gustaw Daniłowski, Jerzy Żuławski, Władysław Orkan, Edmund Bieder, Juliusz German, Bolesław Wieniawa-Długoszowski, Wacław Kostek-Biernacki, Bolesław Lubicz-Zahorski, Feliks Gwiżdż, Józef Relidzyński, Józef Mączka, Józef Andrzej Teslar, Stanisław Długosz, Wacław Denhoff-Czarnocki, Rajmund Bergel, Eugeniusz Małaczewski, Bogusław Szul-Skjoldkrona, Tadeusz Piotrowski, Adam Kowalski, Aleksander Sygryc, Tadeusz Biernacki. Na końcu antologii zostało także zamieszczonych kilka utworów anonimowych, a wśród nich tak znane i popularne, jak np.: Pierwsza Kadrowa, O mój rozmarynie…, Białe róże.
Co charakterystyczne, już w tym wczesnowojennym utworze jawi się profetyczna nadzieja na odzyskaną niepodległość:
A gdy mnie z dala ujrzysz,
od razu bierz na cel
i do polskiego serca
moskiewską kulą strzel!
Bo wciąż na jawie widzę i co noc mi się śni,
że TA, CO NIE ZGINĘŁA
wyrośnie z naszej krwi.
(tamże, s. 22)
Marzenia o wolności wydają się być lejtmotywem większości utworów zaliczanych do poezji legionowej, czy szerzej mówiąc, żołnierskiej, a wszystkie inne tematy są podporządkowane temu głównemu i mają mu służyć. W innym wierszu, dedykowanym własnemu synowi, Słoński umieszcza między innymi takie słowa: „O, synu mój, na wszystkich frontach,/ od płowej Wisły aż po Ren / przy zapalonych stojąc lontach, / my swój o Polsce śnimy sen” (Sen o szpadzie, s. 25). Jeszcze wyraźniej zapowiada ten sam poeta zrzucenie jarzma zaborców w utworze Już ją widzieli idącą (s. 27–28):
Już ją widzieli idącą
żołnierze nasi w okopach –
koronę miała na głowie
i krew zakrzepłą na stopach.
(…)
I tam, gdzie wczoraj śmierć była,
dziś pieśń pod niebo się wzbija:
– Bogarodzica, Dziewica,
Bogiem sławiona, Maryja!
Ten dość rozległy wiersz, napisany w środku wojennej zawieruchy – w styczniu 1916 roku, przywołuje różne miejsca (pola, bory, dwory, chaty), w których już chciano „ją” widzieć oczyma wyobraźni, i ludzi (bartników, grajków, pastuszków, ale też zabitych żołnierzy, z których serc ma „ona” wyrosnąć), powtarzających tę radosną, niemalże proroczą wieść. Tym sposobem buduje klimat, jaki – pomimo wojennej traumy – rodził się już wówczas w wielu polskich domach. Finalny dystych jest cytatem apostrofy najstarszej polskiej pieśni religijnej, średniowiecznej Bogurodzicy, która śpiewna była przed bitwą grunwaldzką i przez wieki funkcjonowała jako nasz hymn narodowy. Słowa tej pieśni w połączeniu z jej monumentalną melodią mogłyby „wzbijać się pod niebo” tylko w wolnym kraju, zatem jej przywołanie zdaje się mieć wymiar profetyczny.
Nadzieją karmili się praktycznie wszyscy poeci-żołnierze, gdyż dodawała ona sił niezbędnych do przetrwania tego wrażego czasu, ale przywołajmy tu jeszcze przynajmniej jeden utwór (w niewielkim fragmencie), który zdaje się korespondować z wierszem Słońskiego. Wyszedł on spod pióra innego wyróżniającego się poety-legionisty, Józefa Mączki7Józef Mączka (1888–1918), bodaj najciekawiej się zapowiadający autor z grupy poetów-legionistów. Walczył jako ułan w II Brygadzie Legionów, kilka razy zdołał zbiec z niewoli. Cieszył się zaufaniem dowódców, dlatego wypełniał z ich polecenia różne tajne misje. Nie doczekał niepodległości, bowiem zmarł na cholerę w Krasnodarze na Kaukazie we wrześniu 1918 r.:
Starym ojców naszym szlakiem
przez krew idziem w jutra wschody.
Z dawną pieśnią, dawnym
znakiem,
na śmiertelne idziem gody,
by z krwi naszej życie wzięła
Ta – co jeszcze nie zginęła!
(Starym szlakiem, s. 69)
Słoński postawił pytanie retoryczne: „Czyżby naprawdę wyrosła / z serc tych zabitych żołnierzy?”, natomiast Mączka powiedział właściwie to samo, ale nieznacznie innymi słowy: „na śmiertelne idziem gody, / by z krwi naszej życie wzięła”… Z tych fragmentów wyłania się dość czytelna historiozofia: jeżeli warunkiem powstania wolnej, niepodległej Polski jest nasza ofiara krwi, a nawet życia, to my jesteśmy na tę ofiarę gotowi. Rozwinął tę historiozofię, nie pozostawiając żadnych znaków niedopowiedzenia, Stanisław Długosz8Stanisław Długosz (1892–1915), początkowo wyróżniał się jako działacz niepodległościowy w środowisku warszawskim, po wyjściu z więzienia przeniósł się do Krakowa, gdzie kontynuował swoją działalność. Od sierpnia 1914 r. w I Brygadzie Legionów. Stracił życie w 1915 r. w walkach nieopodal Lubartowa.:
Ano, trzeba pieczętować krwią,
co się kiedyś wyszeptało skrycie –
trzeba młode dziś położyć życie,
trzeba młodą pieczętować krwią!
(…)
Wychodzimy w beznadziejny szlak
i nie złocą się przed nami świty –
Inni pójdą w ślad przez nas wyryty
i na trupach zatkną wolny znak.
Ano, trzeba pieczętować krwią,
trzeba młode położyć życie…
(Trzeba pieczętować krwią, s. 91–92)
Trudno byłoby w tym miejscu oprzeć się refleksji opartej na przekonaniu, iż „historia kołem się toczy”. Owo koło historii miało się obrócić jakże szybko, bo przecież niecałe trzy dekady później inny młody poeta, Krzysztof Kamil Baczyński, składał w poezji tę samą deklarację i także w jego przypadku, i w przypadku jego rówieśników ziściła się ona. Niestety!
***
„(…) na wojence ładnie”, ale… tylko w piosence. Legionowe utwory nie epatują wprawdzie naturalistycznymi obrazami wojennych bitew i ich skutków, ale odnalezienie ich nie nastręcza trudności. Ot, choćby słynną szarżę pod Rokitną, nazywaną nawet drugą Samosierrą, opisuje w wierszu Rokitna (s. 114) Tadeusz Piotrowski9Tadeusz Piotrowski, legionista, brak bliższych danych o jego życiu.. W konfrontacji z Imperium Rosyjskim wziął udział po stronie austro-węgierskiej 2 szwadron II Brygady Legionów Polskich. Zwycięstwo miało wprawdzie znaczenie pyrrusowe, a straty znaczne, lecz w pamięci potomnych pozostała bezprzykładna odwaga i poświęcenie polskich ułanów. Chyba najbardziej wyraziste i artystycznie udane obrazy walk można odnaleźć w dorobku cytowanego już wcześniej Józefa Mączki. Warto przytoczyć w całości utwór Szrapnel (s. 72):
Grzmot… Wkoło góry powtórzyły echem…
I wraz w powietrzu gwar niesamowity –
łoskot szumiący – zły i jadowity –
syk paszczy – wściekłym zziajanej oddechem!
Zbliża się… zda się w tym krótkim momencie
piekieł się wkoło rozwarły otchłanie!…
Słychać kłów wściekłych żelazne zgrzytanie –
jako się zniża… jak krąży zawzięcie
szukając żeru.
Na próżno kryć głowę!
Śmierć stoi blada u życia podwoi…
Powietrze w trwodze pobladło i stoi
martwe – jak w letnie burze piorunowe…
Wtem – huk! Radosne czartów chichotanie!
Pękł! Wkoło jęki, klątwy – i wołanie!…
Tytułowy szrapnel był pociskiem artyleryjskim o bardzo dużej sile rażenia, przed którym bardzo trudno było się uchronić, jako że po uruchomieniu się zapalnika czasowego wyrzucał on ze swego wnętrza w różnych kierunkach duże ilości śmiercionośnych kulek, zaś eksplozji towarzyszyły bardzo głośne i różnorodne efekty dźwiękowe, dodatkowo wzmagające przerażenie wśród zaatakowanych. W wierszu skutek działania szrapnela został porównany do ataku dzikiej, nieomal apokaliptycznej bestii. Animalistyczne odniesienia realizuje poeta poprzez charakterystyczne słownictwo: „zły i jadowity – / syk paszczy – wściekłym zziajanej oddechem!”, „kłów wściekłych żelazne zgrzytanie”, „krąży zawzięcie / szukając żeru”. Wśród rozwiązań synestezyjnych wyraźnie dominują efekty akustyczne.
Poeci-żołnierze w podobnych proporcjach opiewają zarówno ułanów, jak i piechotę. Obie formacje ukazywane są zwykle w stanie gotowości do boju lub podczas działań bitewnych. I tak Bolesław Lubicz-Zahorski10Bolesław Lubicz-Zahorski (1885–1922), członek Organizacji Bojowej PPS, oficer I Brygady Legionów Polskich. Brał udział w wojnie od samego początku oraz w wojnie z bolszewikami w 1920 r. Zginął w wypadku. sportretował ułanów Beliny w wierszu pod takim samym tytułem:
Nasz lot jest wichrowy. Do sławy
nasz lot.
Krzyk tętni, wyrywa się z krtani.
W czyn wola zakrzepła i spada jak
grot –
Ułani, Beliny ułani!
Przez krew do wskrzeszonej Ojczyzny
jest szlak,
Więc oto giniemy dziś dla niej.
Krwi krople zakwitły na polu jak mak
–
Ułani, Beliny ułani!
My w szarych mundurach, bez
krzyżów, bez kit,
Wśród smutków jesiennych wiośniani,
Bitw dawnych zamierzchły wskrzeszamy
już mit –
Ułani, Beliny ułani!
(Ułani Beliny, s. 55)
Ułożony jako piosenka utwór wpisuje się w jakże bogatą tradycję polskiego oręża, która wedle poety funkcjonuje dla jego współczesnych na zasadzie mitu, ale zarazem wyzwania i obowiązku, któremu nie wolno i nie można nie sprostać.
Pochodzący z Podhala Feliks Gwiżdż11Feliks Gwiżdż (1885–1952), poeta, dziennikarz, działacz kulturalny i niepodległościowy. Walczył w 4. pułku piechoty Legionów Polskich, gdzie dosłużył się stopnia kapitana. W okresie międzywojennym parlamentarzysta, najpierw poseł, następnie senator. Żołnierz Armii Krajowej, uczestnik powstania warszawskiego w 1944 r. Po wojnie aresztowany i zakatowany w warszawskim więzieniu na Mokotowie. napisał kilka utworów o słynnych „czwartakach”, do których i sam należał. Oto niektóre fragmenty:
Legion walecznych idzie na Warszawę,
Przysięga Polsce: Naszym świadkiem
Bóg.
Idziem po wolność i rycerską sławę,
Drży już przed nami nasz śmiertelny
wróg.
A choć jak skała wrósł w ziemię uparty,
Runie, gdy szturmem pójdzie nań
pułk czwarty.
(Pułk czwarty Legionów, s. 58)
Idą długim łańcuchem polskie pułki
piechoty,
Idą z boju krwawego w bój nowy.
Przez bagniska i piachy, przez spiekoty
i słoty
Idą – dla twej, o Polsko, odnowy.
(Piechota polska, s. 60)
W podobnym tonie jest utrzymany Hymn piechoty polskiej (s. 64–65) Józefa Relidzyńskiego12Józef Relidzyński (1886–1964), poeta, dziennikarz, urzędnik ministerialny. W 1939 internowany do ZSRR, potem major II Korpusu. Od 1948 r. w Anglii, gdzie zmarł., a także Pochwała Piechoty (s. 99) Rajmunda Bergela13Rajmund Bergel (1894–1937), działacz niepodległościowy, nauczyciel, poeta, organizator drużyn strzeleckich na terenie Tarnowa. Zmarł w Krakowie.:
Nie w pysze galowych mundurów,
rabatów, lampasów i sznurów
do słodkich zaprawia się szarż,
lecz płowa jak ściernisk szarota –
przez puszcze, przez piachy, przez
błota
bojowy prowadzi swój marsz
– piechota!
Tu jednak, w odróżnieniu od poprzednio przytoczonych fragmentów, pojawia się dyskretna aluzja do mitu „ładnej wojenki” ewokowanej zwrotem „słodkie szarże”. Dalsze partie wiersza potwierdzają te rozpoznania.
***
Już od zarania I wojny rodziła się i rosła legenda Józefa Piłsudskiego. Legioniści darzyli go niezwykłym szacunkiem, a ci spośród nich, którzy władali nie tylko szablą, ale też piórem, utrwalali tę legendę w przestrzeni sztuki poetyckiej. Hołd Wodzowi (słowo „Wódz” pisano wielką literą) i jego legionistom złożył między innymi Edward Słoński w wierszu o znamiennym tytule 6 sierpnia (s. 31–32), odnosząc się do daty wymarszu z ul. Oleandry w Krakowie Pierwszej Kadrowej. Utwór opatrzył poeta dedykacją: „Naczelnikowi Państwa Józefowi Piłsudskiemu w hołdzie”. Inni nie pozostawali w tyle. Popularna stała się wówczas Pieśń o Wodzu miłym (s. 53–54) Wacława Kostka-Biernackiego14Wacław Kostek-Biernacki (1884–1957), członek Organizacji Bojowej PPS, wiele razy więziony. Przez rok służył w Legii Cudzoziemskiej. Od 1914 r. w Legionach, dosłużył się stopnia pułkownika. W Polsce międzywojennej pełnił rozliczne funkcje (wojewody, komendanta twierdzy brzeskiej, ministra informacji). Po II wojnie więziony i torturowany, zmarł niedługo po wyjściu z więzienia., w której opiewa i idealizuje zasługi bohaterskiego Komendanta o „królewskich oczach”. Parafrazę Roty Marii Konopnickiej napisał Józef Relidzyński i opatrzył ją tytułem Rota Piłsudczyków (s. 62–63). Była ona śpiewana na melodię wzorca, a oto niektóre jej fragmenty:
Nie rzucim ciebie, Wodzu nasz,
nie damy pogrześć sprawy!
Sztandar, przy którym wiernie
trwasz,
oddamy Bogu krwawy!
Nie wyrwie nam go swój ni wróg –
Tak nam dopomóż Bóg!
(…)
O, niedaremny był twój trud
i niedaremne znoje!
O, cześć ci, sława, coś nas wiódł
na pierwsze z Moskwą boje!
Przeorze Polskę dziś twój pług –
Tak nam dopomóż Bóg!
Jak widać, darzono Józefa Piłsudskiego czcią nieomal religijną, ale zjawisko to można było w pewnym sensie zrozumieć. Zniewolona od tak dawna Polska potrzebowała kogoś mocnego, przywódcy, autorytetu, który mógłby najpierw poprowadzić naród do zwycięstwa, a później stanąć na jego czele…
W chwilach najtrudniejszych dla narodów, wojen, klęsk, ale też rodzących się nadziei poeci często zwracają się z błaganiami do Boga i pośredników o opiekę i wsparcie. Poezja legionowa nie była w tym względzie wyjątkiem, przeciwnie – sporo można w niej dostrzec westchnień i modlitewnych próśb. Jedną z charakterystycznych cech polskiej religijności była „maryjność”, zwracano się do Maryi wyobrażonej w wielu konterfektach, ale najczęściej do tego z Ostrej Bramy i z Jasnej Góry. Wcześniej była już mowa o tym, że przed bitwą grunwaldzką w 1410 roku rycerstwo polskie odśpiewało Bogurodzicę. Tak jak wtedy decydowały się losy Polski, tak i w latach Wielkiej Wojny losy narodu polskiego zostały postawione na szali i mogły przechylić się w jedną lub w drugą stronę. Czterozwrotkowa Modlitwa legionistów przed bitwą (s. 47) Edmunda Biedera15Edmund Bieder (1877–1936), poeta nauczyciel gimnazjalny. Walczył w 2. pułku ułanów Legionów Polskich. sięga po apostrofę pochodzącą z tej monumentalnej średniowiecznej pieśni, czyniąc z niej inicjalny wers każdej spośród zwrotek:
Bogarodzico, Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo!
Najmłodsi polscy żołnierze, u Twych klęczymy stóp.
Ziści nam wolną Ojczyznę – nim wrogi krew nam wypiją,
Ziści sen, za który kłaść idziem młode swe kości w grób.
(…)
Bogarodzico, Dziewico! Bogiem sławiona Maryjo!
Już trąbki grzmią do ataku – i naprzód trzeba nam iść…
Z Twoim imieniem na ustach Twoi żołnierze się biją…
O, ziść nam, Twoim żołnierzom, wolną Ojczyznę, o, ziść!
***
Wojna została ukazana przez poetów-żołnierzy także z perspektywy indywidualnej. Ci, którzy na nią szli (mężowie, ojcowie, synowie, narzeczeni), nie zawsze powracali, rodząc tym samym ból i cierpienie najbliższych. Józef Mączka wyraził to w prostym, ale jakże emocjonalnym wierszu:
A kiedy przyjdzie zbożny czas,
że zmilkną już armaty –
może choć jeden wróci z nas
do progów twojej chaty…
„Nie przyjdzie – rzecze – brat ze żniw
całować twoje dłonie…
Powalił ci go sen wśród niw –
na zżętym hen zagonie!…
W dalekim polu brat śpi mój,
w skrwawionej legł koszuli…
i medalionik – i list twój
do piersi zimnej tuli…”
Lecz kiedy przyjdzie zbożny czas,
że ścichną armat grzmoty –
a w dom nie wróci żaden z nas
w dożynek dzień on złoty –
O matko, ucisz łzy i ból,
a pomyśl w onej chwili:
„Zapracowali się wśród pól,
toż słodko będą śnili…”
(Matuli mojej, s. 79–80)
***
Po „zmilknięciu armat” nastał czas budowania wspólnej, odrodzonej ojczyzny. Teraz ci, którzy stali naprzeciw siebie we wrogich armiach, mieli zgodnie zmierzać do wspólnego celu. Zachęca do tego Edward Słoński:
Graniczne padły słupy,
które dzieliły nas –
i idzie ciężkich siewów
i twardych trudów czas.
Więc, podaj rękę, bracie,
albowiem zmożon wróg
i dłoń błogosławiącą
nad światem trzyma Bóg.
Sto ziaren najprzedniejszych,
sto ziaren da nam łan,
co moją krwią i twoją
użyźnił dobry Pan.
(Dziś, gdy się sen nasz ziścił, s. 40–41)
Józef Mączka wybiega oczyma wyobraźni do odległych lat, które miały nadejść, a które nam dane jest przeżywać. Jego wiersz jest sam dla siebie komentarzem:
Kiedyś… po latach – gdy ścichną te fale,
które nas w wirów porwały odmęty,
kiedy opadnie huragan krwi wzdęty
i łzy obeschną, i zmilkną już żale –
ze czcią ujmiecie pogięte pałasze
i zawiesicie na ścianach wysoko,
i łzą serdeczną zabłyśnie nam oko,
gdy wam powiadać będą dzieje nasze…
I będzie pełen znów każdy zakątek
polskich relikwii i polskich pamiątek.
I znowu ogniem zapłoną wam lice
w te narodowe, żałosne rocznice –
I w niebo pieśni popłynie orędzie –
kiedyś – po latach – gdy nas tu nie będzie…
(Kiedyś, s. 85)
Marek Karwala
Poezja legionowa i żołnierska czasu Wielkiej wojny
Liryka, w odróżnieniu od innych sztuk, reaguje niemal natychmiast na wydarzenia wojenne. W tę tradycję wpisała się także poezja legionowa i żołnierska z czasów I wojny światowej. Zogniskowała się ona wokół kilku centralnych gniazd tematycznych, a to: opisów scen bitewnych i roli, jaką odegrały w nich wiodące formacje (piechota oraz ułani), konterfektu Józefa Piłsudskiego, wątków religijnych i profetycznych, emocji zbiorowych, ale też indywidualnych zrodzonych przez wojnę. Popularność tej liryki wynikała z prostoty zastosowanych środków artystycznego wyrazu, a chyba jeszcze bardziej z faktu, że wielu tekstom towarzyszyła melodia (były wykonywane jako piosenki).
SŁOWA KLUCZE
Legiony Polskie, I wojna światowa, niepodległość, ułani, piechota, poezja legionowa
Marek Karwala
Legionnaire and Military Poetry of the First World War
Unlike other fields of arts, the lyric poetry responds to wartime events almost immediately. Such tradition was also followed by the First World War’s legionnaire and military poetry. It was focused on a few main thematic clusters, i.e. descriptions of battle scenes and the role that leading formations (namely infantry and uhlans) played in them; Józef Piłsudski’s portraits; religious and prophetic themes; description of both collective and individual emotions triggered by war experiences. Popularity that the lyric poetry achieved grew from the simplicity of the employed means of artistic expression and probably even more from the fact that many texts were accompanied by melody (they were played as songs).
KEY WORDS
Polish Legions, the First World War, independence, uhlans, infantry, legionnaire poetry
BIBLIOGRAFIA
„A gdy na wojenkę szli Ojczyźnie służyć”. Pieśni i piosenki żołnierskie z lat 1914–1918. Antologia, oprac. A. Roliński, Nakładem Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1989, ss. 525.
„A imię Jej – Niepodległa”. Poetom Legionów… III Zaduszki Poetów, zebrał i oprac. J. Lubart-Krzysica, Nakładem Wydziału Kultury UD Kraków-Podgórze, Kraków 1988, ss. 33.
Kaden A., Fraszki, Nakładem Księgarni J. Czarneckiego w Krakowie (dawniej Księgarnia Spółki Wydawniczej Polskiej), Kraków 1918, ss. 159.
Lechoń J., Poezje, oprac. R. Loth, BN s. I, nr 256, Wyd. Ossolineum, Wrocław 1990, ss. 240.
Nasiłowska A., Trzydziestolecie 1914–1944, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995, ss. 216. Poezja Legionowa. Antologia, wybór i wstęp T. Jodełka-Burzecki, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1989, ss. 145.
Romanowski A., „Przed złotym czasem”. Szkice o poezji i pieśni patriotyczno-wojennej lat 1908–1918, Wyd. Znak, Kraków 1990, ss. 365.
„Rozkwitały pąki białych róż…”. Wiersze i pieśni z lat 1908–1918 o Polsce, o wojnie i o żołnierzach, wybrał, oprac. i wstępem opatrzył A. Romanowski, Wyd. Czytelnik, Warszawa 1990, ss. 227.
Rozmus J., Żołnierskie narracje o wojnie światowej 1914–1918. Strzelcy, legioniści, Polacy w armii austro-węgierskiej, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego, Kraków 2013, ss. 178.
Stern A., Poezje (1918–1968), wstępem opatrzył K. Wyka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1969, ss. 200.