Anna Marchewka
Krakowska Książka Miesiąca – Styczeń 2023
Miłość, ciekawość, gniew. Pawilon małych ssaków Patryka Pufelskiego
Debiutowi Patryka Pufelskiego w szczególny sposób po drodze z konkursami: gdyby nie ten zorganizowany w 2020 roku przez Pracownię Badań nad Historią i Tożsamościami LGBT+ w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW, Pawilon małych ssaków nie tylko by się nie ukazał, ale nawet by nie powstał. To historia sukcesu na opak, bo zapiski Pufelskiego nie znalazły się w monumentalnej, pionierskiej antologii pamiętników osób LGBTQ+ Cała siła, jaką czerpię na życie. W tym przypadku niepowodzenie stało się początkiem sukcesu: z okolicznościowej drobiny wyrosła cała książka, żywo komentowana, a z czasem nominowana też do nagród, choć te – rzecz jasna – nie są najważniejsze.
A co jest? Pewnie samo życie zgarnia ten tytuł w pisarstwie Pufelskiego, pisarstwie nakierowanym na rzeczy niewielkie, nieefektowne, niegłośne, przyziemne, niedoceniane czy wręcz pomijane w literaturze. Pomijane do niedawna, trzeba dodać, jesteśmy przecież po przełomie dokonanym przez eseistykę Jolanty Brach-Czainy (wywrotowe działania podejmowane na gruncie poezji zasługują na uwagę osobno). Pufelski pisze swoje życie, używa skali mikro, co sprawia, że i osoby czytające muszą przeskalować swoje postrzeganie rzeczywistości i podjąć wysiłek przewartościowania systemu wartości. Co warto zapisać, a więc unieśmiertelnić? Pisanie o sobie nie jest tutaj przejawem egocentryzmu, technika siebie wykorzystywana przez autora Pawilonu nie jest techniką pionierską, jest raczej kontynuacją prac coraz częściej spotykanych w literackim nurcie autoetnobiograficznym. Pomaga ono zrozumieć współczesne przemiany społeczne, obyczajowe, polityczne, łączyć nie tylko prywatne z powszechnym (kim jestem? kim jesteśmy?), ale też budować relacje i tłumaczyć doświadczenia międzypokoleniowe. Wśród tych ostatnich kluczowym jest Zagłada.
Pamiętać, zapamiętać, co się przeżyło, ale i udostępniać swoje doświadczenia, by nie zamiatać ich pod dywan, by nie unicestwiać ich przez brak reprezentacji – taki nakaz wręcz, taki obowiązek zdaje się towarzyszył powstawaniu debiutanckiej książce Pufelskiego. „Niech nas zobaczą”, hasło sprzed dwóch już dekad pierwszej w polskiej historii kampanii społeczno-artystycznej przeciw homofobii i dyskryminacji ze względu na orientację seksualną wraca w kontekście Pawilonu, którego wydanie zbiegło się z narastającymi nastrojami ksenofobicznymi, rasistowskimi, antysemickimi, nienawistnymi wobec społeczności LGBTQ+. Niech przeczytają, niech zostanie w druku życie drobne, kruche, a przez to tak cenne i mocne, niech nie da się już ominąć, wykluczyć, przekłamać, wypaczyć. Reprezentacja jest ważna, ważne i sprawcze jest też opowiadanie siebie, jak i opowiadanie się po stronie bez nienawiści. Zapisywanie swojego życia, usieciowionego nawet w trudnym czasie pandemii, wyrasta na akt sprzeciwu wobec obowiązującej normy, której do normalności czy sprawiedliwości daleko.
Choć występuje w Pawilonie sporo zwierząt, choć autor pracuje (i pracował) ze zwierzętami większość swojego życia, trudno sprowadzić ją do tego jedynie wymiaru. Ogród zoologiczny jako pojęcie-wyzwanie jest tutaj istotny, owszem – wywołuje namysł nad rolą człowieka w naruszaniu i niszczeniu całych ekosystemów czy nad cienką granicą między zniewoleniem a azylem. Pamiętanie w przypadku zapisków, pamiętników czy dzienników wydaje się kwestią tak oczywistą, że niewartą wręcz namysłu. Pawilon to nie tylko próba mierzenia się z ulotnością pamięci jednostkowej, by nie było wątpliwości, co wydarzyło się 14 stycznia 2014 roku w Krakowie (to – na pewno w pierwszej części – bardzo krakowska książka): tego dnia umarł jeż Tadeusz, od tej śmierci zaczyna się praca zapisywania świata. Debiut Pufelskiego ma większe i spełnione ambicje, zrozumieć (jakoś) można zatarcie pamięci utraty pupila, ale jak możliwe było zatarcie w zbiorowej świadomości pamięci o narodzinach i konsekwencjach tychże faszyzmu, nazizmu i innych nienawistnych -izmów? Jak – wbrew hasłu: „nigdy więcej wojny” – możliwe jest dążenie do kolejnych, przeciw wszystkim „innym”, nie wpisującym się w wąsko (narodowo) rozumianą koncepcję polskości? Wszystko wraca, wszystko już było: przepisy na smakołyki, przepisy na nieszczęście, przepisy na zagładę. „To z miłości, ciekawości i gniewu powstała ta książka” – pisze Pufelski i owa kombinacja przynosi tutaj piorunujące efekty.