Karolina Grodziska
Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie
Kresowe akcenty w inskrypcjach nagrobnych cmentarza Grębałowskiego
W roku, w którym obchodzimy 70-lecie Nowej Huty, przypominając jej dzieje, genezę, niezwykły zamysł urbanistyczny, architekturę oraz starsze od tej najnowszej dzielnicy Krakowa zabytki, które – jak kopiec Wandy, klasztor Cystersów w Mogile czy dworek Matejki w Krzesławicach – wtopiły się w jej tkankę, warto powiedzieć też parę słów o cmentarzu Grębałowskim obchodzącym właśnie 55. rocznicę swojego istnienia. Nekropolia o oczywistej i smutnej funkcji użytkowej po upływie tych blisko sześciu dekad stała się może jeszcze nie zabytkiem, ale już bardzo interesującym świadectwem historii.
Cmentarz Grębałowski doczekał się notatki w Encyklopedii Krakowa (PWN 2000), wzmianek w przewodnikach i kilku tekstów dostępnych w internecie wraz z hasłem w Wikipedii i stroną „Pochowani na cmentarzu Grębałowskim” obejmującą obecnie pięć nazwisk. Najważniejszym punktem odniesienia pozostają groby ofiar stanu wojennego: Bogdana Włosika, Ryszarda Smagura i Andrzeja Szewczyka, poległych w wyniku starć ze Zmotoryzowanymi Odwodami Milicji Obywatelskiej (ZOMO) w 1982 i 1983 roku. Mniej pamięta się o wartościowej inicjatywie nowohuckiego oddziału Związek Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBOWiD), który obejmując dwie kwatery cmentarza dla swoich członków, wzniósł tam niewielki pomniczek zbudowany z autentycznych fragmentów pomnika Grunwaldzkiego, ufundowanego przez Ignacego Paderewskiego i odsłoniętego w 1910 roku, a zniszczonego przez Niemców w listopadzie 1939 roku. Ocalałe elementy pierwotnego cokołu z czerwonego granitu szwedzkiego są tworzywem niewielkiego pomniczka w narożniku kwatery LV.
W przeciwieństwie do Rakowic, Podgórza, Salwatora, a nawet Pasternika, nie sposób określić tego cmentarza mianem muzeum pod gołym niebem. Nader nieliczne są tu nagrobki o walorach artystycznych czy choćby interesującej nowoczesnej formie, niewiele (około 10) tu płaskorzeźb z portretami zmarłych, mało interesujących detali metaloplastycznych czy witrażowniczych, mało rzeźb drewnianych w typie świątków czy Chrystusów Frasobliwych. Sporo natomiast fotografii na porcelanie i, co ciekawe, umieszczonych na grobach par małżeńskich zdjęć ślubnych lub wspólnych, podwójnych portretów małżonków.
Kilkakrotnie poszerzany, wyposażony w budynek administracji, kaplicę, a od niedawna w nowoczesne columbaria cmentarz zajmuje obecnie powierzchnię 25,5 ha i rozciąga się na łagodnie nachylonym stoku. Jest dobrze usytuowany komunikacyjnie, niejako u stóp pętli tramwajowej na Wzgórzach Krzesławickich, z połączeniami autobusowymi oraz parkingami (przy wyjściu głównym). Teren, na którym go zakładano, był częścią pasa ochronnego wokół kombinatu metalurgicznego, nieprzeznaczonego do zabudowy. Cmentarz ma charakter wielkiego parkowego założenia o szerokich alejach, dobrym oznakowaniu kwater i odpowiednich odstępach między rzędami i grobami wewnątrz kwater oraz wystarczającej liczbie ujęć wody i pojemników (zróżnicowanych ekologicznie) na odpady. Doskwiera zbyt mała liczba drzew, które można zobaczyć jedynie na obrzeżach cmentarza i w najstarszych kwaterach. To odczułam właśnie latem tego roku, zbierając materiały do planowanej monografii grębałowskiej nekropolii.
W czerwcu, lipcu i sierpniu 2019 roku przeszłam cmentarz w całości, kwatera za kwaterą, rząd za rzędem, grób za grobem, co przyniosło zarówno materiał do planowanej książki, jak i wiele fotografii autorstwa towarzyszącego mi w tych wędrówkach Zbigniewa Kosa. Zebrane na cmentarzu inskrypcje, towarzyszące im czasem symbole i emblematy wojskowe, plakiety stowarzyszeń i klubów sportowych (zwłaszcza Grębałowianki) wymagają oczywiście uzupełnienia opartego na encyklopediach, słownikach biograficznych, literaturze przedmiotu i prasie. To do książki, ale już obecnie zarysowało się parę ciekawych refleksji o trwałości naszego kresowego dziedzictwa.
Przy rozległej przestrzeni i dużej liczbie pochowanych na tym cmentarzu osób (około 28 tys. grobów) uderzająco skromna jest liczba inskrypcji zawierających informacje o zawodzie, stopniach i tytułach naukowych czy wojskowych, uczestnictwie w Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), Armii Krajowej (AK) i Batalionach Chłopskich, najszerzej – o zasługach i dokonaniach spoczywających tu zmarłych. Na całym cmentarzu znalazło się ich niewiele ponad 500. Chodzi mi oczywiście o napisy określające danego człowieka w sferze zawodowej lub życiowej drogi, bo inskrypcji czysto prywatnych, typu „najukochańszy” czy „nieodżałowany” oraz cytatów o treści religijnej lub fragmentów poezji jest dużo więcej. W porównaniu z innymi cmentarzami Krakowa – Rakowicami, Podgórzem, Pasternikiem, Tyńcem, Prądnikiem Czerwonym – ta właśnie nekropolia jest najbardziej anonimowa. To temat bardziej dla socjologa niż historyka, choć przyczyn należy szukać w napływowym charakterze ludności Nowej Huty, jej wykorzenieniu, ograniczonej dumie zawodowej, a pewnie i w realiach PRL z cenzurą włącznie. Najbardziej zaskakujące było dla mnie, że jedynie na trzech grobach odnalazłam informację, że zmarły był hutnikiem.
Tym ciekawsze jest więc to, że na owych nieco ponad 500 inskrypcji blisko 70 napisów zawiera akcenty kresowe. Te najprostsze ograniczają się do podania miejsca urodzenia przed datą urodzin bądź w formie: „urodzony/a we Lwowie”. Znalazłam 23 takie napisy. Lwowa dotyczą inskrypcje nagrobne Zofii Bodnar, Józefy Cylupy, Edwarda Krzyżanowskiego, Emila Schlössera, Anny Such z domu Komarnickiej, Ludmiły i Bolesława Świetlików, Jadwigi Tyszyk. Z Sambora pochodzili Zbigniew Krukar, Maria Zagórska z domu Niklewicz i Tadeusz Żukowski, ze Stanisławowa zaś Maria i Michał Samowonowie. Kolejnych czterech zmarłych wywodziło się z Drohobycza (Janina Żukowska), Tarnopola (Stanisław Markowski), Przezdzielni w województwie lwowskim (Julia Godziszewska z domu Jarosławska) i Jazłowca (Bronisław Kuriański); tej ostatniej inskrypcji towarzyszy wizerunek obrazu Matki Boskiej Jazłowieckiej. Do ziem dzisiejszej Litwy i Białorusi odnoszą się natomiast: „urodzony na Wileńszczyźnie” (Piotr Płanów), „Wilnianka” (Miła Liskiewicz z domu Hrynkiewicz), „urodzony w Święcianach” (Mikołaj Kisiel) i urodzeni w Nieświeżu (Jadwiga i Ryszard Szykowny).
Kilku inskrypcjom uwzględniającym miejsce urodzenia towarzyszy więcej informacji. Tak oto dowiadujemy się z nich, że urodzony w Wilnie Janusz Gieczan był oficerem rezerwy WP, a jego krajan Walenty Walentynowicz – żołnierzem AK. Doktor Jadwiga Kwiatkowska-Ehn określona została jako „obywatelka Wilna, Krakowa i Wiednia”, a urodzony we Lwowie Lesław Klimowicz był sybirakiem.
O kresowych korzeniach i przeżytej gehennie zsyłek świadczy (oprócz Klimowicza) dziewięć inskrypcji z lat 1970–2014. To napisy odnoszące się do Stefanii i Stanisława Aleksiewiczów („sybiracy”), Stanisławy Bałuk („sybiraczka, pielęgniarka 2 Korpusu”), Heleny Kobierskiej-Sabudy („sybiraczka”), Zofii Ostrowskiej („sybiraczka”), Tadeusza Pazdana („sybirak, kombatant RP”), Marii Stasiowskiej („sybiraczka”), Jadwigi Ziemby („była sybiraczka”) i Teresy Żurowskiej-Tomaszewskiej („sybiraczka”).
Jak na każdym polskim cmentarzu na Grębałowie nie brak inskrypcji pro memoria, w których mimo że pochodziły z czasów, w których oficjalna nauka (a także cenzura) nie dopuszczała informacji o Katyniu, przemycono wiedzę o rzeczywistych sprawcach tej zbrodni. Na grobie rodziny Zbrojów upamiętniony został zamordowany w Katyniu Franciszek Zbroja, a inskrypcja na grobie Kazimierza Sawickiego, „porucznika WP, zdobywcy Berlina” zawiera wspomnienie o tragicznym losie jego najbliższych: Nikodemie Sawickim, uczestniku kampanii wrześniowej, zamordowanym w 1941 roku w Ostaszkowie, oraz Emilii i jej synu, też Nikodemie, spalonych przez Ukraińską Powstańczą Armię w 1944 roku w Korolówce. Równie bolesne jest streszczenie rodzinnych losów na grobie pilota Witolda Kasprzyka:
Pamięci tych, którzy pozostali na Wschodzie
Dr Antoni Kasprzyk 26 VII 1878 – więzienie w Brzeżanach 27 VIII 1940
Żona Maria 1 XI 1881 – Lwów 15 XI 1975
Synowie: ppor Włodzimierz 20 VIII 1912 – kwiecień 1940 Starobielsk
Maciej 1 IV 1924–28 IX 1943 Smoleńsk
Inne tragiczne historie przywołują napisy odnoszące się do Lucjana Ostrowskiego – „zamordowanego przez bolszewików”, Michała Tarnowskiego „rozstrzelany przez NKWD 26 VI 1941”, i Mikołaja Sobeńko opisanego jako „komisarz Policji Państwowej w Stanisławowie, skazany przez wojenny trybunał ZSRR, rozstrzelany 9 I 1940”.
O zbrodni katyńskiej, o Charkowie i Twerze czytamy jeszcze na kilku grobach. Przytaczam te napisy, choć brak w nich potwierdzenia, że wspomniane osoby pochodziły z Kresów. Dobitne stwierdzenie: „zamordowany w Katyniu” widnieje w inskrypcjach dotyczących porucznika Franciszka Dąbrowskiego, pułkownika Antoniego Dubińskiego i Bolesława Filiksa. Kapitan WP Stanisław Tugocki otrzymał tylko datę „kwiecień 1940, Charków”, natomiast o aspirancie Policji Państwowej Piotrze Dołęgowskim napisano: „zamordowany w Twerze”. O Janie Kubskim jedynie: „oficer, 1940, w Starobielsku”.
Zarówno te, jak i wcześniejsze inskrypcje katyńskie pochodzą od najbliższych: wdów, córek lub sióstr, synów lub dalszej rodziny.
Kilka innych napisów dotyczy już nie tyle ofiar komunistycznego reżimu, ile osób, których groby za sprawą nowych granic, zniszczeń i zawłaszczeń są dla najbliższych niedostępne. Taki charakter mają inskrypcje: Marii Zagórskiej z domu Niklewicz, zmarłej w 1934 roku i pochowanej w Samborze, Stefanii Bujak, zmarłej w 1944 roku we Lwowie, a także Antoniego Zduńczyka (1901–1933). Ten ostatni napis głosi:
Ochotnik wojny 1920 r. z bolszewikami.
Mogiła zniszczona na kresach
wschodnich Rzeczypospolitej.
Mogiła symboliczna.
Symboliczny charakter ma też napis na grobie Mariana Spatelsteina, odnoszący się do jego ojca Michała (1895–1957):
Oficer policji we Lwowie. Sybirak.
Dowódca Żandarmerii.
Rotmistrz gen. Władysława Andersa.
Od inskrypcji pro memoria powróćmy do napisów w pełniejszy sposób ujmujących wojenne losy i dokonania kresowian. Jest ich co najmniej 15. Tak upamiętniony został urodzony we Lwowie Bolesław Klimowicz, żołnierz AK; Stanisław Magnowski: „żołnierz tułacz ze Stanisławowa, 2 Bryg. Saperów przy 1 Armii WP”; urodzony we Lwowie Bolesław Obuszyński, żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie; Kazimierz Prokopowicz, żołnierz 13 Brygady AK w Wilnie; Tadeusz Ratusz, „urodzony w Wojutyczach k. Sambora, żołnierz Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej”, wreszcie – major Kazimierz Jakimek (1923–2011). Tabliczka na jego brzozowym krzyżu (bodaj czy nie jedynym takim na cmentarzu Grębałowskim!) głosi:
Młodociany obrońca Lwowa w 1939 r.
Harcerz Szarych Szeregów
Oficer Armii Krajowej w Okręgu Śląsk, więzień Gestapo.
„Żołnierz Wyklęty” skazany na karę śmierci w 1945 r.
Więziony do 1955 r. przez władze komunistyczne.
Kresowe i wojenne losy były niekiedy udziałem obojga małżonków. I tak Konstanty Oleszczuk, uczestnik kampanii włoskiej i bitwy o Monte Cassino, otrzymał inskrypcję określającą jego drogę życiową po prostu: „Lwów – Kraków – Londyn – Kraków”, a jego żona Janina: „Lwów – Kraków”. Z kolei Stanisława Piotrkowska z domu Iwanowicz, urodzona we Lwowie, została upamiętniona jako łączniczka AK ps. „Alga”, zaś w nagrobnej inskrypcji jej męża Henryka Piotrkowskiego, słusznie określonego jako „żołnierz Rzeczypospolitej”, wymieniono: kampanię wrześniową, udział w ZWZ i AK oraz służbę oficera wywiadu w II Oddziale Komendy Głównej we Lwowie pod pseudonimami „Zasieka” i „Olek”. Nieco krótsze, choć równie wymowne, są napisy na grobie Jerzego Skobrtala i jego żony Anny z domu Maniak. Zmarłych upamiętniono następująco:
Zasłużony inżynier przemysłu naftowego.
Żołnierz AK Okręg Lwów.
Ona, prócz zaznaczenia Lwowa jako miejsca urodzenia, otrzymała napis:
Córka kawalerzysty – majora WP.
Semper Fidelis Bogu – Rodzinie – Polsce
Wreszcie kilka napisów, w które wpleciono lwowskie korzenie danej osoby, podkreślając jednak jej zawodowy dorobek przypadający na lata powojenne. To napis dotyczący Jerzego Kwietniewskiego (1914–1973), zawierający zarówno Lwów jako miejsce urodzenia, jak i wzmiankę o pracy jako „redaktor, członek Stowarzyszenia Dziennikarzy PRL”. Bliższe obecnej chwili są inskrypcje Otmara Antoniego Depiaka (1929–2013): „dr med., Lwowiak”, a także Mariana Styrskiego (1940–
–2007): „Lwowianin i aktor”.
Lwowską opowieścią są inskrypcje dotyczące dwóch pań Manowarda de Jana, krewniaczek piętnastoletniego Franciszka poległego 29 grudnia 1918 i spoczywającego na Cmentarzu Orląt. Na cmentarzu Grębałowskim pochowana została Stanisława Wanda de Jana Manowarda (1889–1973) „odznaczona Krzyżem Obrony Lwowa 1918” oraz Zofia Manowarda de Jana (1898–1974) – jak widać, różnie to nazwisko zapisywano – też „odznaczona Orlętami. Pionierka w zakładaniu poczt w Legnicy”, co z kolei mówi wiele o jej pracy po ekspatriacji ze Lwowa.
Wreszcie dwa napisy, w których mocno wypunktowano i Lwów, i Nową Hutę. Na grobie Ludwika Światłowskiego (1912–1999) czytamy, że był to „żołnierz 26 pułku piechoty we Lwowie, długoletni kierownik Domu Technika w Nowej Hucie”. Z kolei napis odnoszący się do Stanisława Trusza (1918–2013) streszcza jego życiorys, akcentując dumę z każdego etapu:
Obrońca Lwowa 1939
więzień sowiecki
członek ZWZ i AK
ps. Miecz i Szczerba
Budowniczy Nowej Huty
Odnalezione przeze mnie na cmentarzu Grębałowskim inskrypcje, streszczone lub przytoczone powyżej, nie wyczerpują interesujących lwowskich i kresowych opowieści. Wiele z nich pozostało prywatną wiedzą rodziny zmarłego, ukrytą – a w każdym razie nieeksponowaną w inskrypcji nagrobnej historią. Dotyczy to na przykład Aleksandra Krzywobłockiego (1901–1979), architekta i fotografa, członka i współzałożyciela Związku Artystów Plastyków we Lwowie, po wojnie zaś wojewódzkiego konserwatora zabytków we Wrocławiu, aktywnego działacza Stowarzyszenia Architektów Rzeczpospolitej Polskiej i Związku Polskich Artystów Fotografików, odznaczonego między innymi Złotym Krzyżem Zasługi. Inskrypcja na jego nagrobku ogranicza się do dat życia; takich ukrytych opowieści mogą być tu jeszcze dziesiątki…
Podobieństwo cmentarza i nagrobnych napisów do książek zauważono już dawno. Dla romantyków cmentarz był sztambuchem. Maurycy Gosławski w pamiętniku H.C. zapisał:
Pani, cmentarz i sztambuchy
Są to dwa wierne schronienia
Gdzie śpią snem nieprzerwanym nieboszczyków duchy
W archiwie niepamięci, pod godłem: wspomnienia1M. Gosławski, Wybór poezji, oprac. Jacek Lyszczyna, Katowice 2005, s. 145.
Krakowski księgarz, historyk i miłośnik dziejów miasta Ambroży Grabowski pisał natomiast z pewną dozą ironii: „Cmentarz to jest wielkie obitorium, czyli księga, w której zapisane są imiona zmarłych. Na jej kamiennych kartach czytasz o każdym, [że] był to dobry ojciec, dobry mąż, zacny obywatel i tym podobne pochwały”2A. Grabowski, rękopiśmienna notatka, cyt. za: K. Grodziska, Cmentarz Rakowicki w Krakowie (1803–1939), Kraków 1987, s. 76..
Mimo upływu lat cmentarze są i będą także księgami, sztambuchami oraz niezmiennie lekcją historii i patriotyzmu. Taką funkcję pełni stosunkowo nowy i mało – nie licząc mieszkańców Nowej Huty – znany cmentarz Grębałowski w Krakowie.
Karolina Grodziska
Kresowe akcenty w inskrypcjach nagrobnych cmentarza Grębałowskiego
Obchodzona w 2019 roku 70. rocznica powstania Nowej Huty stanowi okazję do szerokiej refleksji nad dziejami, kształtem urbanistycznym, architekturą i procesami społecznymi tej najmłodszej dzielnicy Krakowa. Jest to zarazem okazja do przyjrzenia się bliżej cmentarzowi Grębałowskiemu, założonemu w 1964 roku i obchodzącemu obecnie swoje 55-lecie.
Rozległa, bo zajmująca powierzchnię 25 hektarów nekropolia rozciąga się na stoku Wzgórz Krzesławickich. W dużym i starannie rozplanowanym założeniu pozornie bardzo niewiele jest obiektów o znaczeniu historycznym czy artystycznym. Należy jednak pamiętać o grobach pochowanych tu ofiar stanu wojennego, poległych podczas demonstracji w starciach z ZOMO, a także o niewielkim pomniku wzniesionym z fragmentów czerwonego szwedzkiego granitu – pozostałości po zniszczonym przez Niemców w listopadzie 1939 roku. Pomniku Grunwaldzkim, ufundowanym w 1910 roku przez Ignacego Paderewskiego.
Autorka, przygotowując do wydania monografię cmentarza Grębałowskiego, przeszła przez wszystkie jego kwatery w poszukiwaniu inskrypcji dokumentujących losy i dokonania spoczywających tu osób. Wynikiem kwerendy w terenie jest zbiór ponad 500 inskrypcji nagrobnych. Charakterystyczne, że 70 z nich wiąże się z losami ludzi urodzonych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej, utraconych w wyniku ustaleń w Jałcie. Inskrypcje te mówią o miejscu urodzenia zmarłych, są wśród nich między innymi leżące obecnie na terenach Ukrainy, Białorusi i Litwy: Lwów, Wilno, Stanisławów, Tarnopol, Sambor, Nieśwież, Święciany. Wiele z inskrypcji świadczy o doznanych cierpieniach, część dotyczy ofiar sowieckich łagrów i zbrodni dokonanej na oficerach Wojska Polskiego. Stanowią one zarówno wyraz żalu za utraconą „małą Ojczyzną”, jak i dążenia do dania świadectwa prawdzie w postaci napisu nagrobnego.
SŁOWA KLUCZE
Kraków, Nowa Huta, inskrypcje nagrobne, patriotyzm, kresy
Karolina Grodziska
Eastern Borderlands Accents in Gravestone Inscriptions at the Grębałowski Cemetery
The 70th anniversary of the foundation of Nowa Huta, the youngest district of Kraków, celebrated in 2019, provides a good opportunity to reflect broadly upon its history, urban shape, architecture, and social processes. It is also an opportunity to take a closer look at the Grębałowski Cemetery, established in 1964 and celebrating its 55th anniversary.
The necropolis covers an extensive landscaped area of 25 ha and is situated on a hillside in the Wzgórza Krzesławickie district. Seemingly, there are very few historically or artistically significant objects. However, one should remember about the graves of the victims of the martial law period killed by ZOMO (Motorized Reserves of the Citizens’ Militia) and about a small monument made of red Swedish granite – remnants of the Grunwald Monument funded in 1910 by Ignacy Paderewski and destroyed by Germans in 1939.
The author, preparing a monograph of the Grębałowski Cemetery for publication, went through all its plots looking for inscriptions documenting lives and achievements of people buried there. The result of this field inquiry is a collection of over 500 gravestone inscriptions. What is peculiar, 70 of them are related with people born in the Eastern Borderlands of the Second Polish Republic that were lost as a result of the settlements at the Yalta conference. The places of birth one may find in the inscriptions include cities that are currently located in Ukraine, Belarus and Lithuania, such as Lviv, Vilnius, Stanisławów (Ivano-Frankivsk), Ternopil, Sambir, Nesvizh, Święciany (Švenčionys). Many inscriptions mention suffering, some of them concern the victims of Soviet labour camps or the crime committed on Polish army officers. They express the sorrow for the lost “little homeland” and the desire to testify the truth in form of a gravestone inscription.
KEY WORDS
Kraków, Nowa Huta, gravestone inscriptions, patriotism, Eastern Borderlands