Maria Mazur-Prokopiuk
Krakowska Książka Miesiąca – Listopad 2017
Dom czterdziestu wieszczów
Kilka lat temu ukazała się, wydana przez „Znak”, książka Joanny Olczak-Ronikierowej: Wtedy. O powojennym Krakowie. Najpiękniejszym i najpogodniejszym fragmentem autobiografii Autorki jest opis życia w Krakowie, tuż po wojnie, w kamienicy przy ulicy Krupniczej 22, tj. w Domu Literatów, gdzie po okupacji znalazła schronienie wraz ze swoją matką (Hanną Mortkowicz-Olczakową) i babką (Janiną Mortkowiczową).
Muzy wciąż czuwają nad Krupniczą i niedawno ukazała się kolejna pozycja, poświęcona w całości dziejom niezwykłej kamienicy: Wszystkie drogi prowadzą na Krupniczą. O Domu Literatów autorstwa Anny Grochowskiej, absolwentki filologii polskiej i historii sztuki, doktorantki Wydziału Polonistyki UJ. Autorka otrzymała w roku 2014 stypendium twórcze Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego za projekt, którego owocem jest niniejsza książka.
Dom Związku Literatów Polskich działał przy Krupniczej od 1945 do 1995 r. Mieszkali w nim wraz z rodzinami poeci, pisarze i działacze związku, między innymi: Stefan Kisielewski, Jerzy Andrzejewski, Sławomir Mrożek, Adam Polewka, Stanisław Dygat, Leon Kruczkowski, Kazimierz Brandys, Halina Poświatowska, Wisława Szymborska. Mieszkał tam również Konstanty Ildefons Gałczyński, twórca określenia „dom czterdziestu wieszczów”, używanego wymiennie z nazwami „literacki kołchoz” czy też „czworaki dla literatów”, wskazujących to samo miejsce na mapie Krakowa. Z córką Konstantego Ildefonsa właśnie, Kirą, przyjaźniła się mała Joasia Olczakówna. Za dziećmi Adama Polewki z dubeltówką biegał Zbigniew Mehoffer, syn malarza. Znajdujemy tutaj elementy biografii pisarzy i poetów, okraszone komicznymi, ale często także ogromnie smutnymi historiami z życia, przez których pryzmat widzimy ich twórczość w zupełnie nowym świetle.
Dla literatów, którzy znaleźli w nim schronienie, budynek był jednocześnie wybawieniem i przekleństwem. Dlaczego? Nie da się opowiedzieć w skrócie, książkę trzeba przeczytać. A czyta się ją jednym tchem. Napisana jest lekko, z humorem, z lekkim przymrużeniem oka, a jednocześnie ciepło i z dużą wyrozumiałością dla bohaterów. Można odnieść wrażenie, że Autorka znała ich wszystkich osobiście. Tak wspaniały wynik osiąga się, łącząc umiejętność słuchania z empatią i ciężką pracą nad dokumentami archiwalnymi. Przeglądając bibliografię na końcu książki, chylę czoła przed ogromem pracy wykonanej przez Panią Annę Grochowską.
Czytelnicy, którym spodoba się książka, z pewnością będą z niecierpliwością czekać na nowy film: Dom pod wiecznym piórem, w reżyserii Marka Gajczaka i według scenariusza Jana Polewki. Podobno już rozpoczęto przygotowania, ruszyły zdjęcia. Myślę, że tytuł mówi sam za siebie i motyw przewodni jest oczywisty. Wystarczy powiedzieć, że autor scenariusza urodził się w roku 1945 i był jednym z tych dzieciaków, do których chciał strzelać z dubeltówki Zbigniew Mehoffer. Co ciekawe – według Anny Grochowskiej – pan Jan Polewka nadal mieszka w Domu Literatów1„Biblioteka Kraków. Informator Kulturalno-Czytelniczy”, nr 2/2017.