Wojciech Zemek

Biblioteki Stanisława Lema

„Zawsze, gdy tylko na obcej planecie pojawi się jakiś problem – może to być niezwykłe stworzenie, ponadnaturalna siła czy zadziwiający krajobraz – jego bohaterowie mają tendencję do reagowania w jeden, ściśle określony sposób: pędzą do biblioteki i staczają mrożącą krew w żyłach bitwę z encyklopedią. Kiedy powtarza się to po raz czwarty, czytelnik zaczyna się zastanawiać, czy tylko bohater jest dziwakiem czy może też i autor, natomiast dla takiego domatora jak Lem nie ulega nawet wątpliwości, że miejscem, gdzie toczy się prawdziwa akcja, jest właśnie biblioteka”1J. Tierney, Fanatyk domowej kuchni, tłum. A. Nakoniecznik, „Fantastyka” 1987, nr 8, s. 51..

Stanisław Lem, fot. 1966 r., z archiwum domowego Stanisława Lema

Stanisław Lem, fot. 1966 r., z archiwum domowego Stanisława Lema

Przedstawiając fundamentalny temat biblioteki w życiu i twórczości Stanisława Lema, będziemy mieli do czynienia z trzema kategoriami księgozbiorów. Pierwszy z nich, najbardziej konkretny fizycznie, obejmuje książki, z jakimi pisarz zetknął się w ciągu swojego życia. Zaliczymy do nich dzieła namiętnie pochłaniane przez Lema w dzieciństwie oraz we wczesnej młodości. Obszerną relację z pierwszych czytelniczych doświadczeń autor przekazał nam na łamach autobiograficznego Wysokiego Zamku oraz kilku artykułów wspomnieniowych. Obok klasycznych lektur, adresowanych do młodzieży, znajdą się tutaj ­również dzieła zgoła zaskakujące, jak encyklopedie, podręczniki medyczne i atlasy anatomiczne, które zawierała lwowska biblioteka ojca pisarza – Samuela Lema, renomowanego laryngologa. Te dobra kultury, bezpowrotnie utracone z powodu okupacji i przymusowego wyjazdu ze Lwowa, zastąpi nowy imponujący księgozbiór, jaki pisarz zgromadził w ciągu kolejnych 70 lat w Krakowie. Sercem ostatniego domu, na Klinach, stanie się okazała pracownia, wzdłuż której ścian piętrzyły się regały z książkami. Oczywiście dla biografów i badaczy twórczości Stanisława Lema najważniejsza będzie zawartość literackiej kolekcji, jej lokalizacja oraz układ pozostają drugorzędne.

Druga kategoria obejmuje dzieła literackie, do których Stanisław Lem odwołuje się na kartach swoich utworów. Stanowią one tak zwane hipoteksty, zgodnie z teorią intertekstualną Julii Kristevej. Jak zauważa Jerzy Jarzębski, całe pisarstwo Lema „zanurzone jest w gęstym roztworze cudzych tekstów”2J. Jarzębski, Wszechświat Lema, Kraków 2020, s. 103.. Hipoteksty w chwili lektury hipertekstu funkcjonują w pewnym sensie wirtualnie, tylko w świadomości czytelników, posiadają jednak one również swoje fizyczne desygnaty. Mamy więc do czynienia ze zbiorem bibliotecznym współdzielonym, obejmującym doświadczenia czytelnicze, które są wspólne w ramach pewnego kolektywu kulturowego.

Wreszcie mamy kategorię ostatnią, dla dorobku Lema zapewne najbardziej charakterystyczną. Będą to biblioteki nieistniejące, które Paweł Dunin-Wąsowicz nazywa widmowymi. Chodzi o książki-zjawy, których w rzeczywistości nigdy nie napisano. To często oryginalny wynalazek oraz specjalność kuchni literackiej Lema. Posiłkując się takimi wyimaginowanymi elementami, pisarz nasyca treść głównego dania literackiego. Często stosuje tego typu zabiegi również do uzyskania efektów parodystycznych. Osobną podkategorię tworzą recenzje bądź wstępy do wymyślonych utworów, stanowiące zestawy zawierające zawiesistą esencję omawianego dzieła wzbogaconą o komponent analizy literackiej.

Należy zatem przyznać, że podstawowym kryterium naszej bibliotekarskiej klasyfikacji będzie mocno staroświecki stopień realności. W pierwszym rzędzie staną egzemplarze, których namacalne cechy fizyczne, jak oprawa, gramatura i faktura papieru, możemy zazwyczaj w miarę dokładnie określić. Kolejny księgozbiór będzie miał już formę czysto umowną, chociaż dysponuje swoimi odpowiednikami, istniejącymi w świecie realnym. W ostatnim kręgu dotrzemy do pozycji zupełnie abstrakcyjnych, osiągalnych wyłącznie w twórczej wyobraźni autora.

Stanisław Lem, fot. 1970 r., z archiwum domowego Stanisława Lema

Stanisław Lem, fot. 1970 r., z archiwum domowego Stanisława Lema

Warto jeszcze przynajmniej zaznaczyć, że motyw biblioteki jako zlokalizowanego w określonym miejscu, posiadającego swoistą strukturę magazynu informacji, pełniącego funkcję węzła komunikacyjnego, pojawia się na kartach powieści Lema wielokrotnie. Odzwierciedla przy tym rosnący sceptycyzm autora w kwestii naszych kompetencji poznawczych. Najbardziej optymistyczna, futurystyczna koncepcja zostaje przedstawiona na początku kariery pisarskiej, na kartach Obłoku Magellana, jako Biblioteka Trionów. To rodzaj współczesnej bazy danych, zawierającej kopie cyfrowe nie tylko książek, ale właściwie wszystkich dóbr kultury, w tym również przedmiotów codziennego użytku. Dostęp do niej jest możliwy za pośrednictwem sieci informatycznej, przypominającej formę bezprzewodowego internetu, z urządzeniami końcowymi w postaci kieszonkowych odbiorników, podobnych do dzisiejszych smartfonów. Najbardziej znana jest biblioteka solaryjska, zgodnie interpretowana przez lemologów jako polifoniczna metafora nauki, której możliwości – a w konsekwencji formułowany przez nią paradygmat – będą zawsze niepełne i ograniczone. Z kolei archiwum wywiadu w Pamiętniku znalezionym w wannie zawiera zasoby ostentacyjnie anachroniczne, pełne kurzu, zbutwiałych foliałów i skrzypiącego wyposażenia. Ogrywają rolę czysto parodystyczną poprzez nagromadzenie będących wyrafinowaną grą słów tytułów, na przykład Sztuka wydawania, czyli Wydawca doskonały, Mały zarys denuncjatoryki, Wsypy i spalenia, Zasadzki i podstawki. Mamy też podręczniki szpiegów, jak Deontologię zdrady czy Naśladowanie nicości. Wreszcie, w Wizji lokalnej, jednym z ostatnich utworów Lema, otrzymujemy zbiór tekstów generowanych przez tak zwane dziejopiśnice w Instytucie Maszyn Dziejowych. Dokonują one próby symulacji aktualnego stanu rozwoju obcych cywilizacji na podstawie posiadanych informacji, które docierają do nas z opóźnieniami rzędu wielu tysięcy lat. Siłą rzeczy, pomimo zaprzęgnięcia olbrzymich mocy informatycznych, takie ekstrapolacje mają charakter przepowiedni obarczonych szerokim marginesem błędu. Tutaj paradygmat naukowy został w pewnej mierze sprowadzony do szklanej kuli, z której komputerowe algorytmy próbują odczytać jakieś prawidłowości rozwoju.

*  *  *

Mieszkanie Stanisława Lema

Copyright © by Anna Lem, Kraków 2021

„Kiedy czytać jeszcze nie umiejąc, deklamowałem wierszyki, często przed gośćmi, popisowego, jednego, o komarze, co z dębu spadł, nie mogłem dokończyć, ponieważ gdy dochodziłem do miejsca, w którym skutki owego upadku okazywały się zupełnie fatalne (komar złamał sobie w krzyżu gnat), zaczynałem ryczeć i desperacko osmarkanego wyprowadzano mnie sprzed zgromadzonych. Mało było wtedy istot, którym współczułem tak gorąco i zarazem tak beznadziejnie jak temu komarowi; in hoc signo objawiła się moc nade mną literatury”.3Tenże, Wysoki Zamek, Kraków 2000, s. 32.

Przygotowanie szczegółowej listy lektur, z jakimi miał do czynienia Stanisław Lem w trakcie swojego życia, pozornie wydaje się zadaniem łatwym, jednak ze względu na liczbę oraz różnorodność pozycji okazuje się niesłychanie pracochłonne. Pisarz pozostawił sporo czytelnych śladów w swojej prozie, artykułach, listach oraz wywiadach, możemy na ich podstawie precyzyjnie zrekonstruować pozycje literackie, z którymi obcował od najwcześniejszych lat. Takie tasiemcowe zestawienie będzie obejmować książki niemal ze wszystkich dziedzin począwszy od literatury pięknej poprzez filozofię oraz nauki ścisłe, na słownikach i podręcznikach skończywszy, ponadto napisane w kilku językach. Może być dla nas drogowskazem, który wyznaczy kierunki interpretacji dorobku Stanisława Lema, a ponadto bezcennym przewodnikiem po krainie literatury. Lem biegle czytał i pisał po rosyjsku, niemiecku, angielsku, ukraińsku, nieźle posługiwał się francuskim oraz łaciną. Chętnie sięgał po oryginalne wydania, niezbyt ufając tłumaczeniom. Był przy tym czytelnikiem doskonałym: wrażliwym, uważnym, gotowym do największych poświęceń, świetnie przygotowanym merytorycznie do lektury. Świadczą o tym choćby jego przenikliwe i oryginalne recenzje oraz płomienne dyskusje literackie, jakie goreją na łamach korespondencji pisarza, gdzie nie szczędził swoim interlokutorom wnikliwych wskazówek i rekomendacji.

Mieszkanie Stanisława Lema

Copyright © by Anna Lem, Kraków 2021

Mieszkanie przy ulicy Brajerowskiej we Lwowie, w którym urodził się i mieszkał do 1941 roku Stanisław Lem, kryło w sobie dwie biblioteki. Obydwie mieściły się gabinecie ojca przyszłego pisarza. Atlasy anatomiczne oraz podręczniki lekarskie, jakie zawierała przeszklona gablota, stojąca wzdłuż ściany przy drzwiach balkonowych, miały znaczący wpływ na ukształtowanie światopoglądu przyszłego autora Solaris. Fundamentem tego zbioru był niemiecki, kilkunastotomowy podręcznik otolaryngologii, wydany na kredowym papierze. Opasłe tomy, liczące ponad tysiąc stron, zawierały kolorowe plansze z przekrojami ludzkich głów, szkicami organów wewnętrznych oraz struktur mózgu. Staś studiował te ryciny w tajemnicy przed rodzicami. Jak wyjaśniał prawie pół wieku później, owe zakazane anatomiczne seanse ugruntowały jego późniejsze spojrzenie na człowieka jako konstrukt, czyli pewnego rodzaju białkowe machinarium. „(…) w atlasach sama kolejność osteologii, myologii, splanchnologii pokazywała naocznie BUDOWANIE człowieka niby maszyny, od szkieletu po skórę. Studia medyczne musiały to podejście jeszcze utwierdzić”4Tenże, List do Michaela Kandla, Kraków, 3.11.1974..

Najniższe półki okupowały francuskie powieści i romanse w formie broszurowej, często zniszczone i pozbawione okładek. Ich frywolną treść sygnalizowały obrazki o zabarwieniu erotycznym. Natomiast za bocznym skrzydłem stały zwarte szeregi książek, których zawartości, ze względu na brak ilustracji, nigdy nie udało się małemu Lemowi zidentyfikować. Jako dorosły człowiek żałował, że nigdy nie zapytał ojca, co kryły te nieznane zasoby.

Po przeciwnej stronie pokoju znajdowała się szafa biblioteczna Stanisława Lema. Na samym dole miała szuflady z zabawkami, powyżej dwie półki z przeszklonymi drzwiami, a ponad nimi cztery lub pięć kolejnych.

„Za szkłem stały moje najcenniejsze książki – pełne wydanie Słowackiego w granatowym płótnie, Fredro ze złoconymi grzbietami w płótnie jasnoszarym i Mickiewicz (nie pamiętam już koloru okładki), wiem za to, że stał tam też Norwid w grubym tomie, wydany przez Piniego. Był tam jeszcze Komizm Bystronia, encyklopedia Świat i Życie w pięciu tomach, druga encyklopedia, Trzaski, Everta i Michalskiego, słowniki, niebieski tom Cudów (a może Dziwów) przyrody profesora Wyrobka oraz książka, która mi się ze wszystkich do dziś zachowała – brunatna Wielka Przyroda Ilustrowana5Tenże, Moja lwowska biblioteka, w: tegoż, Diabeł i arcydzieło, Kraków 2018, s. 515..

Mieszkanie Stanisława Lema

Copyright © by Anna Lem, Kraków 2021

Tę ostatnią pozycję Stanisław Lem zabrał ze sobą do Krakowa, zapewne ze względu na jej bogatą szatę graficzną.

Na górze Lem trzymał zdobycze mniej reprezentacyjne, jak powieści Henryka Sienkiewicza, „magika i uwodziciela”, do którego Trylogii wracał do końca swojego życia, chociaż Quo vadis krytykował za kicz literacki. Podobny sentyment żywił do Bolesława Prusa, Lalkę stawiając za wzór realizmu. Był tam Jack London, ilustrowany Karol May w pękatych tomikach, Stanisław Reymont. Z literatury, jaka zwiastowała gatunek fantastyki naukowej, obok książek Juliusza Verne’a znalazły się powieści Władysława Umińskiego, Stefana Grabińskiego, wybór opowiadań Herberta G. Wellsa oraz trylogia Jerzego Żuławskiego, której pierwsza część, Na srebrnym globie, wywarła znaczący wpływ na twórczość Lema. Stała tam również prawie kompletna popularnonaukowa Biblioteka Wiedzy, imponująca pięćdziesięciotomowa seria wydana w twardej, kremowej oprawie z zielonymi inskrypcjami, obejmująca takie pozycje jak Łowcy mikrobów Paula de Kruifa czy Historia świata Wellsa.

Do białej szafki w pokoju obok kuchni trafiła 20-tomowa encyklopedia Brock­hausa i Meyera, przetransportowana z domu brata ojca, wujka Fryderyka. Wuj Fryc mieszkał i prowadził kancelarię adwokacką przy ulicy Kościuszki, zanim zamordowali go Niemcy.

Znosiłem te ogromne tomy pojedynczo, takie były ciężkie. Oczywiście nie mogłem ich czytać, nie znałem przecież niemieckiego, pełne były wszakże tablic kolorowych i jednobarwnych rycin drzeworytowych – spędzałem nad tymi ciężkimi i zakurzonymi tomiskami sporo czasu. Świat, jaki ukazywała owa encyklopedia, był już wtedy, w latach dwudziestych, po trosze skamieliną, wszystko nieomal pobrzmiewało anachronizmem, ale ani o tym wiedziałem, ani też mi to szkodziło. Pociągi lat osiemdziesiątych, żelazne mosty z girlandami żeliwnymi, lokomotywy o suto koronowanych kominach, jak również powożące nimi osoby, panowie brodaci i wąsaci, wszystko to wydawało mi się wspaniałe i przepojone nienazwalnym czarem. Także ówczesne dynamomaszyny, urządzenia archaiczne o kołach ze szprychami, rozumie się, rzeźbionymi, motory elektryczne oraz rozmaite najnowsze wynalazki w rodzaju dorożki bez koni napędzanej akumulatorami, które mieścił w sobie ostatni tom, suplementowy; najzabawniejsze zaś było to, że w owych tomiszczach tkwiło wszystko, ale to wszystko naraz obok siebie – słonie, ptaki, rośliny, rekonstrukcje mamutów, ordery pruskie na barwnych tablicach, portrety władców, fizjonomie murzyńskie, dzbany, klejnoty. Ze smakiem tonąłem w encyklopedii; każdy kolejny tom wertowałem sumiennie od deski do deski, starając się niczego nie pominąć6Tenże, Wysoki Zamek, dz. cyt., s. 51–52..

Widać wyraźnie źródła tego potopu informacyjnego, który będzie jednym z tematów obsesyjnie podejmowanych przez Lema.

Z tych wszystkich skarbów literackich ocalała jedynie Wielka Przyroda Ilustrowana, bogato ilustrowana historia o wielkich praszczurach, która powędrowała z Lemem do Krakowa. Reszta przepadła w wojennej pożodze.

Lem nauczył się czytać w wieku czterech lat. Najpierw były to oczywiście bajki i wiersze dla dzieci, w tym deklamowana na uroczystościach rodzinnych dramatyczna przygoda komara, która pokazuje niezwykłą wrażliwość czytelniczą małego Stanisława. Podobnie pisarz wspomina Ducha puszczy jako powieść pełną drastycznych i krwawych opisów, trwale odciskających się w delikatnej psychice dziecka. Chętnie za to identyfikował się z popularnymi bohaterami młodzieńczych opowieści, był kapitanem Nemo, Mowglim, dał się porwać perypetiom Karola Maya i płakał nad grobem szlachetnego Winnetou. Entuzjastycznie reagował na awanturnicze historie Aleksandra Dumasa, który zawładnął całkowicie jego wyobraźnią. Niespecjalnie natomiast przepadał za Dickensem.

„Potem, w gimnazjum, czytałem już wszystko, co tylko wpadło w rękę, Fredrę z Mayem, Sienkiewicza z Verne’em i Wellsem, Słowackiego z Pitigrillim; był to prawdziwy groch z kapustą”7Tamże, s. 45.. W tym okresie bez powodzenia próbował studiować także Prousta. Swego rodzaju przedłużeniem domowej biblioteki była wypożyczalnia książek Ewers usytuowana po drugiej stronie ulicy Brajerowskiej. Staszek był jej stałym klientem, pożyczał książki hurtowo, od lewej ku prawej. Jeśli się coś okazywało mało interesujące, oddawał na drugi dzień. Zupełnie odrębną pozycję stanowiło niemieckie wydanie Elektrotechnisches Experimentierbuch, z którego mały Lem czerpał inspiracje do przeprowadzania eksperymentów naukowych oraz konstruowania urządzeń elektrotechnicznych. W ramach jednego z doświadczeń chemicznych udało mu się nawet spalić parapet kuchenny.

Wybuch wojny przyniósł nieuchronne ograniczenie aktywności czytelniczej Lema zmuszonego do ciężkiej pracy fizycznej. Pracując w garażach samochodowych, ukojenia szukał w poezji, w tym, paradoksalnie, w czytanych w oryginale wierszach Rilkego, które nawet próbował przekładać. Wpłynęło to na jego wczesne płody literackie: własne próby poetyckie, a zwłaszcza na Obłok Magellana, gdzie widać oddziaływanie kwiecistego stylu niemieckiego poety. Po ucieczce z lwowskiego getta będzie mu również towarzyszyła Łąka Bolesława Leśmiana.

Mieszkanie Stanisława Lema

Copyright © by Anna Lem, Kraków 2021

Repatriacja w 1945 roku oznaczała przepadek resztek uratowanego z wojennej pożogi majątku. Przymusowo przesiedlanym wolno było ze sobą zabrać trochę mniejszych mebli i innych drobiazgów. Stanisław Lem ocalił kilka książek oraz maszynę do pisania marki Underwood, którą we wczesnym dzieciństwie otrzymał od ojca. Po przyjeździe do Krakowa Lemowie dzielą z zaprzyjaźnioną rodziną ze Lwowa mieszkanie przy ulicy Śląskiej. Mają tam do dyspozycji tylko jeden pokój, we wnęce którego gnieździ się autor Szpitala PrzemienieniaAstronautów. Pomimo braku miejsca natychmiast kiełkują tam zalążki nowego księgozbioru: w oddzielonej kotarą nyży bez drzwi znalazły się maleńkie biurko, łóżko oraz stos książek. Zaletą tamtej lokalizacji była niewielka odległość od Konwersatorium Naukoznawczego, założonego przez prof. Mieczysława Choynowskiego, który wywarł ogromny wpływ na rozwój intelektualny Lema. Konwersatorium okazało się krynicą naukowych publikacji, płynących w formie darów do powojennej Polski z USA i Kanady. Żądny wiedzy Lem nauczył się wtedy języka angielskiego ze słownikiem w ręku (w podobny sposób żmudnie rozszyfrowywał w dzieciństwie treść wspomnianej Elektrotechnisches Experimentierbuch). „Pochłaniałem więc jedną po drugiej książki, które przychodziły do konwersatorium (przekazywane później różnym uniwersytetom), biorąc je przeważnie do domu i wpadając do Choynowskiego w różnych porach na uczone pogawędki. Pożyczałem tylko te pozycje, które mnie interesowały, a więc dzieła matematyczne i biografie słynnych uczonych”8S. Lem, Tako rzecz Lem. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Stanisław Bereś, Kraków 2021.. Kilka tych prac trafiło do zbiorów Lema po zlikwidowaniu przez komunistów placówki Choynowskiego.

W 1953 roku obydwie rodziny przeniosły się na ulicę Bonerowską do nieco większego, trzypokojowego mieszkania. W 1957 natomiast Lem kupił domek spółdzielczy przy ulicy Narvik na podkrakowskim osiedlu Kliny. Budynek, będący swego rodzaju katastrofą budowlaną, udało się doprowadzić do stanu używalności dopiero kilka lat później. Tutaj Lem dostał pierwszy własny, bardzo skromny gabinet, gdzie powstaną pisane na maszynie wczesnym rankiem literackie arcydzieła. Pokój o powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych na pierwszym piętrze, zastawiony regałami (tworzącymi zarazem małe przepierzenie), był szczelnie wypełniony książkami, które potem również stały w stertach na podłodze. Część z nich stanowiły egzemplarze autorskie: do końca lat siedemdziesiątych ukazało się około 500 polskich i zagranicznych wydań utworów Stanisława Lema.

Ostatnim etapem krakowskiej wędrówki stała się rezydencja na końcu tej samej ulicy, zaprojektowana z większym rozmachem, choć pozbawiona zbędnych luksusów. Światowej sławy pisarz dopiero w wieku prawie siedemdziesięciu lat doczekał się obszernej, dwupoziomowej biblioteki z drewnianymi stropami, dekoracyjnym kominkiem, antresolą oraz tarasem za przeszkloną ścianą od strony ogrodu. Pozostałe skrzydła pomieszczenia zaanektowane zostały przez biblioteczne regały, które zawierały kilkanaście tysięcy książek ściśniętych w zwartych szeregach. Na linii pomiędzy wejściem a drzwiami balkonowymi umieszczono masywne biurko obite zielonym suknem i otoczone podręcznym księgozbiorem w szklanych gablotach, ze zdjęciami rodzinnymi na półkach. Literackie królestwo Lema, w którym do ostatnich chwil swojego panowania wydawał wystukiwane w tempie karabinu maszynowego papierowe edykty, przyjmując pielgrzymki wiernych czytelników oraz dziennikarzy z całego świata.

STRESZCZENIE

Wojciech Zemek
Biblioteki Stanisława Lema

Tekst przedstawia rolę biblioteki w życiu oraz twórczości Stanisława Lema. Wyróżniono trzy podstawowe kategorie księgozbiorów. Pierwsza obejmuje lektury pisarza, począwszy od jego wczesnego dzieciństwa we Lwowie. Druga zawiera hipoteksty, czyli dzieła literackie, do których Stanisław Lem odwołuje się na kartach swoich utworów. Ostatnim zbiorem będą tak zwane widmowe biblioteki, czyli nieistniejące książki, omawiane w postaci wstępów bądź recenzji. Ponadto zaprezentowany został motyw biblioteki jako magazynu informacji, który odzwierciedla rosnący sceptycyzm autora w kwestii naszych kompetencji poznawczych.

SŁOWA KLUCZE

Stanisław Lem, motyw biblioteki, lektury Lema, Lem czytelnik, apokryfy, ­biblioteka Lema, Stanisław Lem poleca

SUMMARY

Wojciech Zemek
Stanisław Lem’s Libraries

The paper presents the role of the library in Stanisław Lem’s life and work. Three basic categories of book collections were distinguished. The first one includes books read by the writer throughout his life, starting from his childhood in Lviv. The second one comprises hypotexts, i.e. literary works referred to in Stanisław Lem’s books. The last category refers to the so-called “spectral” or “phantom libraries” (widmowe biblioteki in Polish), i.e. non-existent books presented in the form of prologues or reviews. Moreover, the motif of library as an information repository, reflecting the author’s increasing scepticism towards our cognitive abilities, is discussed.

KEY WORDS

Stanisław Lem, library motif, Lem’s readings, Lem as reader, apocryphal works, Lem’s library, Stanisław Lem recommends

BIBLIOGRAFIA

  • Fiut A., Sarmata w wehikule czasu. (Stanisław Lem jako czytelnik), w: Stanisław Lem – pisarz – myśliciel – człowiek, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003.
  • Jarzębski J., Wszechświat Lema, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020.
  • Lem S., Moja lwowska biblioteka, w: tegoż, Diabeł i arcydzieło, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.