Stanisław Dziedzic
Biblioteka Kraków
Staniąteckie cymelia Panien Benedyktynek
Księga Wielkanocna – Klasztor SS. Benedyktynek w Staniątkach
Nieliczne tylko klasztory w Polsce mogą się poszczycić tak starożytną genezą, a przy tym nieprzerwaną działalnością, jak opactwo Benedyktynek w podkrakowskich Staniątkach. Legenda wiąże to miejsce, wybrane przez fundatorów pod budowę klasztoru, z osobą św. Wojciecha, biskupa praskiego z królewskiego czeskiego rodu Sławnikowiców, a zarazem mnicha benedyktyńskiego, który w drodze do Krakowa zatrzymał się strudzony podróżą na postój – „staniątki” i głosił do miejscowego ludu kazanie. Fundatorem opactwa był Klemens Jaksa z rodu Gryfitów (przyszły kasztelan krakowski, doradca Bolesława Wstydliwego) i jego bracia: kasztelan cieszyński Jan, biskup płocki Andrzej oraz benedyktyn tyniecki Wierzbięta. Miało to być iście królewskie wiano dla jedynej córki Klemensa, która wstąpiła do zakonu benedyktyńskiego i była pierwszą ksienią ufundowanego przez rodzinę klasztoru.
Współfundatorką opactwa – pisze Marcin Pielesz – była także żona Klemensa, Racława. Kołpak z lisich skór, który przy tej okazji ofiarowała córce, aż do 1971 r. stanowił insygnium ksień staniąteckich. Racława była ważną postacią w pierwszym okresie dziejów opactwa, wspierającą fundację na dworze księcia krakowskiego Bolesława Wstydliwego. W latach 1242–43 do szczodrych darowizn dla klasztoru przekazanych przez Gryfitów dołączyły nadania księcia Konrada Mazowieckiego.
Zarówno stare, sięgające czasów fundacji źródła, jak i późniejsza klasztorna tradycja wskazują dodatkowo na innych – jak się wydaje – pomniejszych współfundatorów, ale zasadniczy udział mieli Gryfici: Klemens, który nadał fundowanemu klasztorowi 50 wsi, i jego bracia, którzy nadania powiększyli łącznie do 120 wsi rozsianych w Małopolsce i na Śląsku.
W fundowanym konwencie najpierw zbudowano kościół (ok. 1228 r.), dziesięć lat później konsekrowany przez biskupa krakowskiego Wisława, a w następnych dziesięcioleciach wzniesiony został klasztor; w swoich ośmiowiekowych dziejach gmachy te były wielokrotnie odnawiane i przebudowywane. Opactwo staniąteckie należało do znakomicie uposażonych w dobra materialne, słynęło też z wysokiej kultury duchowej i artystycznej. Klasztor cieszył się licznymi i znaczącymi przywilejami nadanymi przez polskich monarchów, inne wynikały z samej benedyktyńskiej reguły. Już w 1253 r. papież Innocenty IV zatwierdził bullą protekcyjną fundację, w której określony został między innymi sposób wyboru ksieni przez wspólnotę klasztorną, a w roku następnym książę Bolesław Wstydliwy nadał staniąteckim benedyktynkom przywilej potwierdzający status własnościowy, rozszerzony następnym przywilejem z 1270 r. W następnych dziesięcioleciach staniątecki konwent otrzymał przywileje zezwalające na przenoszenie z prawa polskiego na niemieckie wsi należących do opactwa. Opiekę i zwierzchność nad klasztorem sprawowali biskupi krakowscy, a w samym klasztorze szeroką władzę posiadały ksienie wywodzące się z najznamienitszych rodzin małopolskich. Były to zazwyczaj osoby starannie wykształcone. Ważną rolę – od początku fundacji staniąteckiej – odgrywali sprawujący opiekę duchową nad klasztorem prepozyci, którymi przez kilka wieków byli benedyktyni tynieccy. Pierwszym prepozytem klasztoru był zapewne wspomniany już Wierzbięta z Tyńca, współfundator klasztoru, brat Klemensa z Ruszczy. Prepozyci, choć w życiu duchowym konwentu odgrywali ważną rolę, nie posiadali wobec ksień prawa zwierzchności, podobnie jak opactwo tynieckie wobec Staniątek.
Zachowane w opactwie staniąteckim dzieła sztuki, bogate archiwum i biblioteka zaświadczają o wysokiej kulturze duchowej, artystycznej, a także zasobności tego klasztoru. A przecież są to dziś już tylko relikty dawnego wyposażenia, które ocalało w sytuacjach ciężkich doświadczeń wojennych, napadów, rebelii czy pożarów. O pozycji intelektualnej, ambicjach artystycznych i poziomie oprawy artystycznej sprawowanej tu obrzędowości, świątecznej i tej codziennej, dostosowanej do reguły benedyktyńskiej, ale i własnych miejscowych odrębności liturgicznych i paraliturgicznych, najpełniej zaświadczają zachowane w klasztornym archiwum i bibliotece rękopisy, inkunabuły oraz inne starodruki, a także publikacje z czasów zgoła już nowożytnych czy współczesnych.
Reguła benedyktyńska – stwierdza Bogusław Krasnowolski – zawiera szczegółowe polecenia dotyczące sposobu prowadzenia wspólnych modlitw, zarówno nocnych, jak dziennych (Officium Divinum). Ważną rolę odgrywał wspólny śpiew psalmów. Zwyczaj ten szybko przenikał do sfer związanych z Kościołem elit; już w wieku XI potwierdza to wywodzący się z kręgu kultury benedyktyńskiej „Modlitewnik Gertrudy”, siostry Kazimierza Odnowiciela. Wybitna przedstawicielka kultury duchowej wieku XIII, św. Jadwiga Śląska, przywiązywała wielką wagę do śpiewu psalmów, hymnów i pieśni, co poświadczają związane z nią pamiątki: „Psałterz trzebnicki” i „Modlitewnik”. Domniemane powiązania między benedyktyńskimi Staniątkami a cysterską Trzebnicą wskazywały, że ten typ duchowości, a także postać św. Jadwigi – nie były obce na terenie naszego klasztoru.
Zakon benedyktyński słynął ze swych zainteresowań muzycznych, jest więc rzeczą oczywistą, iż w staniąteckim klasztorze, pod wieloma względami ekskluzywnym, nie mogło od bardzo wczesnego okresu jego działalności zabraknąć szeroko pojętej aktywności muzycznej. Nie zachowały się dokumenty, które by poświadczały tę aktywność w okresie średniowiecza.
W staniąteckim klasztorze zalążkami księgozbioru były rękopisy przepisywane w miejscowym skryptorium bądź zamawiane i nabywane, najpewniej głównie u mnichów benedyktyńskich, najczęściej z pobliskiego Tyńca. Były to zazwyczaj księgi służące do sprawowania liturgii – księgi liturgiczne, teksty biblijne, homiliarze. Żadna z tych ksiąg rękopiśmiennych bądź pomniejszych objętościowo tekstów nie ocalała. W benedyktyńskiej regule i duchowości w codzienny, dość ściśle określony porządek dnia włączone były rozmyślania polegające na czytaniu bądź wypowiadaniu tekstów biblijnych, a następnie rozważaniu przeczytanych treści. Benedyktynki, aby sprostać takim wymaganiom, musiały posiadać umiejętność czytania. Umiejętności te wynosiły z domu rodzinnego bądź zaprawiały się w sztuce czytania już w klasztorze. Co najmniej od XVI w. w staniąteckim nowicjacie benedyktyńskim zakonnice rozpoczynały już lekturę liturgicznych tekstów.
Najstarszą książką zachowaną do czasów współczesnych jest łaciński Psałterz wydany w Norymberdze pod koniec XV wieku, w drukarni Fridericusa Crewsnera. (…) Inkunabuł ten jest obecnie jedynym w Polsce egzemplarzem Psałterza wydanym w tej oficynie.
Kultura muzyczna klasztoru staniąteckiego w czasach średniowiecza nie została udokumentowana ani naukowo rozpoznana. Najstarsze zabytki poświadczające te tradycje: kancjonały z lat 1535–1536 i 1586 pochodzą już z okresu nowożytnego, choć szereg zapisanych w nich pieśni pochodzi z okresu średniowiecza. Te kancjonały z lat 1535–1536 wykonane zostały w Tyńcu, na zamówienie opactwa staniąteckiego, służyły w różnych okresach roku liturgicznego do śpiewów chóralnych w zakonnym chórze. Warunki wymuszały potrzebę dużych kancjonałów, by zapis muzyczny i tekst były widoczne dla wszystkich śpiewających mniszek.
W ciągu wieku XVI obok pieśni łacińskich – pisze Bogusław Krasnowolski – pojawiają się polskie. W kolejnym kancjonale, pochodzącym z roku 1586, a przepisanym przez s. Katarzynę Stradomską, pieśni łacińskie wykazują wczesną metrykę, sięgającą niejednokrotnie XV, a nawet XIV wieku, podczas gdy liczniejsze od nich pieśni polskie to utwory współczesne lub tłumaczenia starszych tekstów łacińskich.
Już w I połowie XVI w. śpiewom w klasztorze towarzyszyła gra na organach. Z zapisu powizytacyjnego biskupa Jerzego Radziwiłła (1597) wynika, że w kościele znajdowały się dwa instrumenty organowe.
Wizytacje radziwiłłowskie rzucają interesujące światło na problem śpiewu chóralnego, krytykując stosowane dotąd praktyki, m.in. śpiewanie polskich pieśni podczas mszy św.: „Piosenek polskich we mszą nie maią śpiewacz; wszakże iesli by chciały, odprawiwszy mszą i insze officia mogą ie osobno śpiewacz”.
W XVI w., a może już wcześniej, pojawiły się w klasztorze staniąteckim pierwsze druki. Niestety, za rządów ksieni Anny Modlickiej (1508–1518) spłonęła część zabudowań klasztornych, a w nich także pomieszczenia archiwum. Nie znamy bliżej skali tych zniszczeń. Ogień zniszczył między innymi metryki zakonne, księgi chórowe i zapewne większość księgozbioru.
Niespełna sto lat później, w czasie rządów ksieni Zofii Szreniawskiej (1591–1607) kolejny pożar strawił wiele pomieszczeń w klasztorze, powodując ogromne straty. Z niemałym trudem za rządów ksieni Anny Trzcińskiej odbudowane w stylu barokowym opactwo w połowie XVII w. przeżyło kolejny, bodaj najcięższy i najdotkliwszy kataklizm, który przynieśli Szwedzi, podczas tak zwanego potopu. Grabież i plądrowanie klasztoru, aż dziewięciokrotnie, były podobnie jak w przypadku ziem Rzeczypospolitej zajętych przez Szwedów wyjątkowo barbarzyńskie. Szwedzi wywieźli z klasztoru ogromny dobytek, ogołacając obiekt z najcenniejszych przedmiotów, w tym także uwożąc wyjątkowej klasy artystycznej i historycznej paramenty liturgiczne, nie oszczędzając też archiwaliów i bogatego księgozbioru.
Znamienną cechą staniąteckiego klasztoru jest to, że na przestrzeni wieków, pomimo wielu przeciwności losu (pożary, powodzie, grabieże i zniszczenia wojenne) największą wagę przywiązywano tu do duchowości oraz rozwoju intelektualnego. Taka postawa sprzyjała gromadzeniu księgozbioru. Było to możliwe dzięki hojności ofiarodawców, a także dzięki staraniom samych sióstr. (…) W zgromadzeniu panował zwyczaj, że książki, z których już nie korzystano, oddawano do klasztornego archiwum.
Klasztoru staniąteckiego nie dotknął kryzys życia monastycznego, jakiemu uległy liczne klasztory u progu reformacji. W Staniątkach, pod nadzorem biskupów krakowskich, indywidualnie realizowano potrydencką odnowę. Wprowadzone w tym duchu zasady rygoryzmu benedyktyńskiego, wsparte jezuicką duchowością ignacjańską, zaowocowały ogłoszeniem w 1646 r. staniąteckiego tekstu reguły benedyktyńskiej, a wraz z nią wprowadzonymi dodatkowymi formami liturgii, uświetnianej śpiewami i modlitwami. Trzydziestoletni okres rządów ksieni Anny Cecylii Trzcińskiej (1619–1649) to czasy nie tylko reformy życia zakonnego, przebudowy gotyckiego dotąd klasztoru w budowlę barokową, renowacji kościoła, ale okres szczególnej dbałości o intelektualną formację mniszek, dla których do klasztornej biblioteki nabywano liczne książki. Znaczącym zmianom podlegała oprawa liturgii czy modlitw konwentualnych zakonnic.
Chóralny, jednogłosowy śpiew – pisze Bogusław Krasnowolski – o tradycji średniowiecznej, związany z chorałem gregoriańskim, podporządkowany został w epoce potrydenckiej wymogom reguły i liturgii. Zaowocowało to za rządów ksieni Trzcińskiej i Świechowskiej powstaniem wspomnianych rękopisów muzycznych – „Graduału” i „Antyfonarza” – spisanych przez siostrę Borowińską. (…) Okres reform nie wyeliminował śpiewu nie powiązanego z liturgią, dopuszczonego przez kardynała Radziwiłła poza śpiewanymi mszami i nabożeństwami. Jak silna była tradycja takiego właśnie śpiewu – świadczą siedemnastowieczne uzupełnienia kancjonałów z r. 1586 (w tym polskie przekłady starszych tekstów łacińskich) oraz kolejny kancjonał, spisany w r. 1637 przez siostrę Latosińską.
Z kronik klasztornych dowiadujemy się, że ksieni Dorota Grzeniawska (zm. 1536 r.) „ksiąg chorowych na pergaminie sprawiła 3 – te pisane były w Tyńcu”.
Klasztorna kronikarka, opierając się na starych kronikach, pisze, iż za czasów przełożeństwa ksieni Katarzyny Agnieszki Świechowskiej „księża benedyktyni z Kasynu (tj. Monte Cassino – przyp. mój S.D.) przysłali księgę Antyfonarzów dla konwentu staniąteckiego R.P. 1649”.
Księga postna Klasztor SS. Benedyktynek w Staniątkach
Wśród zachowanych rękopisów znajdują się kancjonały, antyfonarze, brewiarze, graduały, modlitewniki, mszały, rozważania, medytacje. Pisane są one w języku polskim i łacińskim, nierzadko iluminowane, czasem oprawne w skórę, zdarzają się też miniatury wykończone w złocie. Z rękopisów szczególnie cennym zbiorem są kancjonały napisane w latach 1586–1837. Pierwsze cztery są prawdopodobnie pozostałością po większym zbiorze, który został zniszczony. Łącznie zawierają one 490 pieśni. W zbiorze tym 369 utworów zapisanych jest w języku polskim, 121 po łacinie. Pieśni z nutami jest 293 (polskich – 183, łacińskich – 110), zaś śpiewów bez nut jest 190, z czego 186 w języku polskim, a cztery po łacinie. Kancjonały oprócz pieśni zawierają i inne śpiewy liturgiczne: 36 gregoriańskich, 90 wielogłosowych. Z pieśni największy zbiór, bez mała 200 utworów, stanowią kolędy, pastorałki, kołysanki i powinszowania kolędowe.
Aż do schyłku XIX stulecia kancjonały staniąteckie w klasztornej bibliotece Panien Benedyktynek nie były znane muzykologom. W 1901 r. ks. Józef Surzyński w miesięczniku „Muzyka Kościelna” zamieścił krótką informację o kancjonale z 1754 r. należącym do zakonnicy Anny Kiernickiej. O następnych siedmiu kancjonałach, które zdołał przejrzeć w klasztorze, zaledwie wspomniał w 1928 r. w uwagach wstępnych do jubileuszowego wydania Śpiewnika ks. Siedleckiego oraz w broszurze Pamiątka 700-letniego jubileuszu klasztoru staniąteckiego (1929). On też ogłosił dziesięć pieśni z kancjonałów staniąteckich.
W czasie II wojny światowej odnalezione zostały następne kancjonały: najstarszy z 1586 r. (sygn. St. A.) oraz dwa późniejsze (sygn. St. E, L). Obecnie znanych jest 15 kancjonałów staniąteckich: St. A, B, C, D, E, F, G, H, I, K, L, M, N, O, P. Powstały one w ciągu ponad 250 lat, między rokiem 1586 a 1837.
Kancjonały te w porównaniu ze współczesnymi im antyfonarzami są stosunkowo skromne. Zasoby biblioteki klasztornej wskazują, iż benedyktynki nie tylko gromadziły ozdobne kodeksy, ale posiadały w swym klasztorze własne pisarki i iluminatorki.
Na poły ludowa, naiwna, a zatem niezwykle oryginalna deklaracja kodeksów jest znakomitym przykładem rodzimej, samorodnej twórczości wywodzącej się z tradycji dawnej sztuki zdobnictwa księgowego, zamarłej od półtora niemal wieku w swych głównych centrach, a żyjącej jeszcze w peryferyjnych hermetycznych ośrodkach klasztornych. Kaligraficzna ornamentyka kodeksów staniąteckich łączy elementy form późnogotyckich, renesansowych z motywami zdobniczymi XVII w. o silnym współczynniku folklorystycznym, tworząc z poszczególnych inicjałów niepowtarzalne w swej naiwnej oryginalności kompozycje. W ogólnym wyrazie dekoracja rękopisów najbardziej zbliża się do kompozycji hafciarskich (…)
– stwierdza Zofia Rozanow.
O ile w dawnych polskich kolędach dominował język polski, o tyle w przypadku kolęd staniąteckich znacząca jest liczba utworów łacińskich, zazwyczaj tłumaczonych na język polski. Kancjonały staniąteckie zawierają wiele nieznanych łacińskich kolęd. Posiadają one zazwyczaj odpowiedniki polskie (np. Congaudete laete, laete – Radujcie się weselcie się, Hynmisemus Domino hodie – Chwalmyż dziś Boga, Novo Anno Domini – Nowe Lato nam nastało, Emanuel de Virgine – Emanuel z Panny czystej).
Większość przekładów staniąteckich – stwierdza Henryk Kowalewicz – to parafrazy, niejednokrotnie bardzo luźne. Wśród kolęd polskich w kancjonałach staniąteckich niektóre (…) stanowią przekłady innych znanych kolęd łacińskich.
Najstarszym znanym kancjonałem, w którym zawarte są kolędy, jest Cancional pyosnek rozmaitych a nabożnych napisany roku pańskiego 1586 Zofii Stradomskiej. Liczący 102 karty kancjonał zawiera pieśni na cały rok kościelny. Wszystkie pisane są jedną ręką. Są to polskie i łacińskie pieśni oraz śpiewy na jeden głos, zazwyczaj na sopran, z rzadka na alt zapisany w kluczu sopranowym. Obok pieśni XVI-wiecznych, znalazły się w nim także utwory dopisane później. Zbiór zawiera 54 kolędy, obecnie na ogół już nieznane (między innymi Bądźcie dusze nabożne z serca gorącego, O Panie nasz miłościwy, Narodziło się nam, Trzej królowie ze Wschodu słonecznego, O zarzo zawdy iasna).
Ta sama data powstania przypisywana jest kancjonałowi Teodory Taranowskiej oznaczonemu sygnaturą St. B. Nie posiada on tytułu ani dedykacji czy daty powstania, a jedynie dopisek dokonany zapewne na początku XIX w.: „Ta książka jest pisana w 1586 r.”. Za nieco późniejszą datą powstania przemawia jednak Regestr sióstr…, gdzie czytamy, że Taranowska złożyła profesję w 1614 r., a także liczne śpiewy liturgiczne, spotykane tylko w XVII-wiecznych kancjonałach staniąteckich.
Fragmenty kancjonału pisane inną ręką pochodzą zapewne z XVI w. Zawartość jest zbliżona jednak do poprzedniego. Obok 54 kolęd są tu pieśni na cały rok kościelny. Wśród 18 nowych pieśni, których nie było w kancjonale St. A, znalazło się kilka nowych kolęd. Przeważają w nim polskie i łacińskie pieśni na jeden głos, zwłaszcza na sopran bądź alt, z rzadka tenor, a tylko jedna pieśń na układ czterogłosowy.
W kancjonale St. C Elżbiety Latosińskiej, pochodzącym z 1637 r., również znajdują się pieśni na cały rok. Prawie wszystkie kolędy polskie zawarte w nim są przekładem pieśni łacińskich. Zaledwie kilku pieśni nie było w St. A i St. B. Łacińskie i polskie pieśni są rozpisane na głos sopranowy bądź altowy, kilka na tenor, śpiewy liturgiczne są w większości wielogłosowe.
Kancjonał St. D prawie w całości pisany jest jedną ręką, niestety jest niekompletny, nie posiada karty tytułowej, dedykacji ani dat. Powstał zapewne w pierwszej połowie XVII w., ma zapisy nutowe. Spośród 159 pieśni i śpiewów na różne okresy roku kościelnego 61 tekstów stanowią kolędy.
Kancjonał St. E, pisany ręką organisty staniąteckiego, Kazimierza Boczkowskiego, pochodzi z lat 1700–1707, z kilkoma późniejszymi pieśniami. Zawiera notacje muzyczne na sopran, alt, bas, rzadko na tenor. Został przez autora dedykowany P. Joannie Mechtyldzie Rosznowskiej. Łacińskie pieśni, w znacznej mierze kolędy i przeważnie ich polskie przekłady, są zapisane z nutami, zazwyczaj na dwa głosy, choć zdarzają się zapisy nawet na pięć głosów (tylko kilka wpisanych później pieśni nie posiada nut). Wśród 39 kolęd i pastorałek znajduje się znana do dziś kolęda Triumfy Króla Niebieskiego, występująca nieomal we wszystkich następnych kancjonałach staniąteckich, w wersji łacińskiej (pięć zwrotek) i polskiej (osiem zwrotek), a w kancjonałach St. O. i P tylko w wersji polskiej.
Również kancjonał St. F pochodzi spod pióra Kazimierza Boczkowskiego (wyłączając kilka kart z późniejszego okresu). Obszerniejszy od St. E, zawiera też więcej kolęd (54), wśród nich po raz pierwszy zapisaną w staniąteckich kancjonałach pieśń W żłobie leży. Dedykowany siostrze Justynie Scholastyce Srebrnickiej, obdarzonej pięknym tenorem kantorce „niespracowanej”, pochodzi z 1705 r. i jest egzemplarzem partyturowym. Będąc poniekąd kopią St. E, różni się częściowo od niego zawartością.
Z pierwszej połowy XVIII w. pochodzi także kancjonał St. G zapisany przez zakonnicę Barbarę Jaworecką, wieloletnią mistrzynię i („dla ślicznego głosu”) kantorkę staniątecką. Zawiera on polskie i łacińskie utwory na jeden, dwa i trzy głosy. Wśród pieśni na różne pory roku, na stronnicach 1–58, stanowiących czwartą część całego zbioru, znajduje się 49 kolęd.
Kancjonał St. H zawiera aż 67 kolęd. Nie zachowała się jego karta tytułowa, brak jest dedykacji, nazwiska właściciela, a zapisana na jednej ze stron data (1752 r.) pochodzi zapewne z późniejszego okresu. Jego zawartość jest zbliżona do kanoncjału St. F, ale pieśni są rozpisane przeważnie tylko na jeden głos, z dodanym basem. W kancjonale tym oraz w następnych, z lat 1754 i 1758, zapisana jest popularna do dziś kolęda Pasterze mili, coście widzieli wraz z melodią, w dwóch różnych kluczach i – co warto podkreślić – w wersji wyraźnie dialogowej.
Przechowywany obecnie w Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu kancjonał St. I został najprawdopodobniej napisany przez siostrę Annę Kiernicką w 1754 r. Ta najlepsza z zachowanych kopia kancjonału Boczkowskiego zawiera pieśni polskie i łacińskie, zazwyczaj na dwa głosy (2 C) i bas, a także pieśni na jeden głos, trzy, cztery i pięć głosów wokalnych (jest też kilka tekstów bez nut i melodii oraz bez tekstów). W bogatym zbiorze pieśni na cały rok znaczną część stanowią kolędy (jest tu ich ponad 60, a wśród nich najwcześniejszy bodaj zapis tekstu kolędy Lulajże, Jezuniu, chociaż zamieszczony w kancjonale Kiernickiej, ale opatrzony datą 1738 r.
W kancjonale St. K, zgodnie z zanotowanymi na pierwszej karcie słowami: „Kantyczki napisane przez P. Marcyjannę Gąsiorowską Zak. Reg. Św. O. Benedykta w Staniątkach r. 1754…” – zawarte są wyłącznie kolędy i pastorałki: 66 utworów w języku polskim, z których 45 nie znajduje się w innych staniąteckich kancjonałach. Brak zapisów nutowych. W tym bogatym zbiorze znajdują się liczne popularne pieśni, pełne wdzięku i poufałości z Nowonarodzonym (między innymi W Betleem sławnym; Kuba, bracie miły; W Betleem przy drodze jest szopa zła srodze; Jezus malusieńki; Rano powstali, na pole wygnali zgłodzone wołki; Przyjacieli aniołkowie jak ptaszkowie z nieba; Północ już była, gdy się zjawiła na bliskiej dolinie; Gdy śliczna Panna Syna kołysała).
Nieposiadający dziś tytułu, ustalonego autora ani dedykacji kancjonał St. L ma dwukrotnie oznaczoną datę powstania: 1758 r. oraz nazwisko późniejszej jego „właścicielki” – Maryanny Pietruszeńskiej. W pierwszej części zawiera on przepisane z St. F wielogłosowe pieśni i śpiewy, a w dalszych partiach obok pieśni wielogłosowych występują utwory jednogłosowe oraz bez nut. W tym zbiorze pieśni, obok znanych już z wcześniejszych kancjonałów kolęd i pastorałek (między innymi A cóż z tą Dzieciną będziem czynili czy Hola, hola! Pasterze z pola), znaleźć można utwory, które występują wyłącznie w St. L – na przykład Kamienny żłobek; Pasterz śpiący, pilnujący w polu trzody. Łącznie w St. L zapisano 66 kolęd i pastorałek.
Niewielki rozmiarami, bo liczący zaledwie 25 kart kancjonał St. M zawiera kilkanaście polskich i łacińskich jednogłosowych pieśni, których słowa i melodie wyjęte zostały z kancjonałów St. E i F. Obok pieśni ku czci świętych, śpiewów gregoriańskich i pasyjnych znajdują się tu cztery kolędy. Niewiele większy od poprzedniego kancjonał St. N, liczący 37 kart, opisany później jako Partes i kancionał, powstał częściowo w XVII w., a częściowo później. Rękopis zawiera głos basowy do wielogłosowych łacińskich hymnów liturgicznych i śpiewów. Były one wykonywane w staniąteckim klasztorze z końcem XVI w. i w pierwszej połowie XVII w., bo zawierają je tylko XVI- i XVII-wieczne kancjonały St. B, C, D.
W kancjonale St. O (zwanym „Pieśniami nowicjackimi”), w skład którego wchodzą różnego rodzaju XVIII- i XIX-wieczne zeszyciki oraz luźne kartki, znajduje się zbiór pieśni religijnych, z których tylko jedna posiada podaną melodię. Spośród 86 pieśni zawartych w tym zbiorze 26 nie znajduje się w żadnym innym staniąteckim kancjonale.
Ostatni z 15 kancjonałów rękopiśmiennych pochodzi z roku 1837 (ozn. St. P) i nosi tytuł Zbiór Pieśni nabożnych na różne Święta przypadających… Ze 125 polskich pieśni religijnych, 30 występuje tylko w tym kancjonale. Brak w nim zapisów nutowych.
Już kancjonał Zofii Stradomskiej z 1586 r. wprowadza nas w krąg muzyki wielogłosowej. „Czy była to nowość w śpiewie zakonnym benedyktynek staniąteckich, czy też zbiór ów w jakiś sposób jest świadectwem kontynuacji tradycji – trudno na razie dociec” – stwierdza Tadeusz Maciejewski.
Rękopisy staniąteckie są zjawiskiem niezwykle ważnym dla poznania kultury muzycznej późnego średniowiecza, renesansu i baroku w Polsce. Kancionał piosnek rozmaitych…, kancjonał St. B, kancjonał Latosińskiej, wreszcie kancjonały Boczkowskiego są książeczkami głosowymi, przy czym pierwsze trzy zawierają przeważnie cantus, ostatni – w większości głosy basowe. Zdradzają one pewną przypadkowość i brak staranności w zapisie i układzie, potwierdzając czysto użytkowe przeznaczenie tych śpiewników.
Z niekonsekwentnej ortografii zarówno literackiej, jak i muzycznej, wielu błędów muzycznych i zapisków należy wnioskować, że piszące je osoby uczyły się pisania liter, nut i języka łacińskiego. Często zdarzają się pomyłki w zapisie wysokości, kluczy i oznaczeń rytmicznych, nierzadko w ogóle brak i kluczy, i znaczeń rytmicznych. Akcydencje znaczone są niedbale. Pismo muzyczne w tych rękopisach to notacja menzuralna biało-czarna. W nielicznych przypadkach spotykamy notację chorałową (…). Część repertuaru staniąteckiego jest reliktem 2- lub 3-głosowych pieśni i hymnów łacińskich, trudnych obecnie w wielu przypadkach do identyfikacji. Przypuszczalnie niektóre z nich to laudi benedyktyńskie pochodzące z rękopisów klasztoru OO. Benedyktynów w Monte Cassino, który stanowi bazę klasztoru w Staniątkach.
Stosunkowo niewielka część pieśni podana jest wyłącznie w języku polskim, zasadniczo są to teksty w języku łacińskim, ale na ogół zawsze z polskim przekładem „niezdradzającym wyższej klasy warsztatowej”.
Są to w części, zwłaszcza w odniesieniu do najstarszych kancjonałów, pieśni surowe, o chorałowym charakterze, choć występują wśród nich pieśni zaskakujące inwencją, swobodą ujęcia, ciepłe, nacechowane ludową bezpośredniością i polskimi realiami nie tylko zresztą krajobrazowymi.
„Materiał ten niewątpliwie nosi piętno polskiego zaśpiewania, choć źródła ma z reguły ogólnokościelne. (…) Są to raczej krótkie modlitwy – inwokacje, nie rozbudowujące ani obrazu, ani elementu nastrojowego. Trudno pochopnie interpretować tę surowość; na skutki akcji potrydenckiej w Polsce byłoby jeszcze chyba za wcześnie; może zjawisko to tłumaczyłyby raczej tradycje samego klasztoru. W każdym razie seria benedyktyńskich śpiewników z lat 1705–69 będzie już inna, pokaże nam m.in. «nowości» XVII wieku” – stwierdza Anna Szweykowska.
Patrząc na formę zawartych w kancjonałach pieśni, artystycznie wysoce zróżnicowanych, ich melodykę, konwencję, wreszcie język, stwierdzić należy, że w wielu przypadkach są to teksty wysokiej klasy. Zazwyczaj anonimowe, krążyły one w odpisach po Polsce, bywały nabytkami z zagranicy, wędrowały z Polski w świat. Bez szczegółowych badań trudno orzec, ile z nich powstało w Staniątkach. Wprawdzie niektóre kancjonały pisane były nieporadnie, zdradzając brak stosownego przygotowania muzycznego czy językowego autorek, to przecież kultura muzyczna mieszkanek staniąteckiego klasztoru była wysoka, dbano też o wykształcenie muzyczne wychowanek przyklasztornej szkoły dla córek szlacheckich. Z kronik klasztornych i Regestru sióstr Zakonu św. Ojca Benedykta Klasztoru Staniąteckiego dowiadujemy się o siostrach kantorkach, a także o zakonnicach piszących partytury bądź egzemplarze głosowe.
Obok zakonnych organistek i kantorek angażowano także muzyków świeckich. Jak już wiemy, w latach 1700–1709 organistą w staniąteckim kościele był Kazimierz Boczkowski, kompozytor, autor dwóch zachowanych dotąd kancjonałów. W kronice klasztornej, w której kantorom i organistom poświęcony jest odrębny akapit, czytamy między innymi: „Od dawnych czasów był zwyczaj, iż probantki i konwiktorki uczyły się śpiewów przy kantorze, którego utrzymywał klasztor nasz”.
Wśród kantorów i organistów byli muzycy liczący się w dziejach muzyki polskiej (między innymi Józef Wygrzywalski, Józef Cichawski).
Nie są bliżej znane początki kapeli wokalno-instrumentalnej. Z kroniki klasztornej wynika, że ksieni Małachowska „czterech muzyków przyjęła i pensyą roczną wyznaczyła, bo z dawna nie było w kościele, tylko kantor y organista”.
Z 1766 r. pochodzi pierwszy znany inwentarz instrumentów muzycznych. Na podstawie zachowanych rejestrów i ksiąg wydatków trudno jednak określić liczbę i skład osobowy klasztornej kapeli, bowiem inwentarze te nie obejmują wszystkich instrumentów używanych w kapeli, a jedynie te, które były własnością konwentu. Podczas większych uroczystości grała kapela składająca się zazwyczaj z kilkunastu osób, w czasie mniej uroczystych nabożeństw występowało na ogół dwóch – czterech muzyków.
Obok klasztornych kancjonałów zachowało się w Staniątkach około 200 rękopisów muzycznych przeznaczonych dla kapeli, które dodatkowo potwierdzają znaczenie i mecenat konwentu w zakresie kultywowania muzyki kościelnej. Ta wielokierunkowa aktywność muzyczna ośrodka staniąteckiego, skupiającego zarówno Panny Benedyktynki, jak i artystów świeckich, wywierała zapewne przemożny wpływ na dobór utworów do powstających tu kancjonałów, a także na literacki i muzyczny kształt pieśni, które w Staniątkach powstawały zarówno jako utwory oryginalne, jak i rozliczne parafrazy utworów docierających do klasztoru z różnych stron Polski i Europy.
Założenie w klasztorze staniąteckim biblioteki przypisuje się Mariannie Józefie Jordanównie sprawującej funkcję ksieni w latach 1753–1772. Były to bodaj ostatnie czasy dobrej prosperity opactwa zarówno w sensie gospodarczym, jak i formacyjnym. Ten stan stabilizacji i poczynionych inwestycji, które pozwoliły w najbliższych dziesięcioleciach utrzymać działalność konwentu na względnie stabilnym poziomie, mocno został zachwiany wraz z I rozbiorem Rzeczypospolitej, w wyniku którego Staniątki znalazły się w zaborze austriackim.
Ksieni Marianna Jordanówna, osoba o szerokich horyzontach intelektualnych i głębokiej duchowości, zgłębianiu książek poświęciła sporo czasu, znała zatem potrzebę zorganizowania fachowo prowadzonej biblioteki – stosownie do tamtych uwarunkowań i możliwości – takiej biblioteki, która nie byłaby tylko bezładną rozproszoną składnicą przypadkowych książek, rękopisów i innych dokumentów. Właśnie z jej inspiracji podjęte zostały w opactwie staniąteckim pierwsze próby zbadania i opisania jego dziejów. Anna Kiernicka, która za jej życia związała się z opactwem jako mniszka benedyktynka i podjęła dzieło spisania jego kroniki (najstarszej zachowanej kroniki klasztoru z roku 1790), o rozległych zainteresowaniach i erudycji Marianny Jordanówny pisała: „Zacząć z nią o Piśmie świętym, rzekłby kto, iż całą na pamięć umie Biblię. O żywotach świętych y pustelników, jakby się pomiędzy nimi chowała, o woynach y bataliach dawnych, jakby przy nich była, o domach y familiach, jakby herbarze wydawała”.
Być może inspiracją w kwestii założenia w staniąteckim opactwie biblioteki były kontakty ksieni Jordanówny z ks. Andrzejem Stanisławem Załuskim, biskupem krakowskim w latach 1746–1758, a więc bezpośrednim opiekunem i nadzorcą opactwa. Ten wybitny hierarcha był wielkim mecenasem kultury i bibliofilem oraz czołowym przedstawicielem oświecenia katolickiego w Polsce. Wraz z bratem Józefem Andrzejem, biskupem kijowskim, ufundował w 1747 r. bibliotekę publiczną w Warszawie, jedną z największych w tamtych czasach na świecie.
Ustalenie dokładnej daty utworzenia biblioteki klasztornej sprawia pewne trudności. Dziewiętnastowieczna kronikarka klasztoru podaje, iż stało się to w roku 1754, w parę miesięcy po tym, jak ksienią obrana została (…) Marianna Jordanówna. Tymczasem współczesna ksieni Jordanównie kronikarka Anna Kiernicka jako datę powstania wymienia rok 1762. Data ta pojawia się również w pierwszym rejestrze książek z roku 1774. Ksieni Marianna Józefa Jordanówna przeznaczyła na bibliotekę jedną z cel, z widokiem na ogród i staw. Pomieszczenie służyło jedynie do przechowywania książek. Na półkach umieszczono cały ówczesny księgozbiór, a opiekę nad biblioteką ksieni Jordanówna powierzyła przeoryszy. Pierwszą bibliotekarką została prawdopodobnie s. Anna Kiernicka.
Tak zadbany księgozbiór systematycznie powiększał się drogą zakupów dokonywanych przez konwent, a także poprzez darowizny i nabytki wnoszone przez wstępujące do klasztoru benedyktynki. Darczyńcami były zarówno osoby duchowne, na ogół związane funkcyjnie z opactwem, jak i osoby świeckie. Pierwsze książki do nowo utworzonej biblioteki zakupiła ksieni Marianna Jordanówna, ale nie były to najpewniej najstarsze książki, jakie się w tej bibliotece znalazły. Najstarszy rejestr zbiorów, pochodzący z 1774 r., obejmuje ponad półtora tysiąca starych druków i cennych rękopisów. Ślady po wyrwanych kartkach w tym rejestrze pozwalają domniemywać, iż księgozbiór był wówczas bogatszy, może nawet znacznie bogatszy. Większość tych pozycji zachowało się szczęśliwie do czasów współczesnych. Wśród darowizn z czasów nieomal równoczesnych z tworzeniem biblioteki szczególne miejsce zajmuje dar ks. Wawrzyńca Rąmpalskiego, wieloletniego spowiednika mniszek, dla ksieni Agnieszki Scholastyki Łojowskiej z 1776 r., obejmujący – jak ujęto w zachowanym dotąd rejestrze darów – 145 tytułów, z czego polonica obejmują 43 pozycje. Na ogół dary na rzecz klasztornej biblioteki były znacznie skromniejsze ilościowo, obejmując kilka, kilkanaście książek, ale zdarzały się też, bynajmniej nie wyjątkowo, medale, drobne przedmioty, monety. W pierwszej połowie XIX w., w trosce o właściwe warunki przechowywania zbiorów, przeprowadzono w pomieszczeniu biblioteki parokrotnie prace zabezpieczające, porządkowe i rekompozycyjne. Sprawująca opiekę nad zbiorami s. Józefa Hildegarda Kornecka, pozyskawszy niezbędne fundusze, zadbała o oprawienie niszczejących książek. Stan biblioteki klasztornej i dbałość o zgromadzone w niej zbiory nie uszły uwagi biskupa tarnowskiego Alojzego Pukalskiego, który wizytując opactwo w 1882 r., stwierdzał między innymi:
nie uszła też uwagi Naszej i biblioteka klasztorna. Lustrując zbiór książek tamże się znajdujących nabraliśmy tego przekonania, że nie tylko pilna, ale i umiejętna ręka Siostry bibliotekarki pracuje nad tem, aby książki pożyteczne i pomocne tak przy ascetycznej, jako też szkolnej oraz literackiej odpowiadały potrzebom (…) Sióstr. Przekonaliśmy się również, że taż Siostra Bibliotekarka spisuje kronikę klasztoru (…) za co jej słuszna i sprawiedliwa należy się pochwała Nasza.
W roku następnym, 1883, decyzją ksieni Wandy Genowefy Łazowskiej biblioteka przeniesiona została do obszerniejszego pokoju. Wybrano pomieszczenie suche, nasłonecznione, dogodniejsze od poprzedniego. Ksieni Łazowska (funkcję ksieni sprawowała w latach 1882–1906), dbając o poziom i warunki rozwoju intelektualnego mniszek, łożyła środki na zakupy książek i prenumeratę czasopism. W 1886 r. podjęto w opactwie staniąteckim prace nad ponownym skatalogowaniem zbiorów. Siostra Antonina Scholastyka Kaładulska, bibliotekarka klasztorna, korzystając z pomocy fachowej jezuity o. Stanisława Załęskiego, opracowała katalog systematyczny zbiorów obejmujący 2460 książek. Dokonano wtedy podziału zasobów na część obejmującą zbiory szczególnie cenne oraz zbiory wykorzystywane przez mniszki na bieżąco, niepodlegające szczególnej, ze względu na ich wartość bibliofilską, historyczną i artystyczną, ochronie. Pod koniec XIX w. utworzono w opactwie odrębne stanowisko bibliotekarki (pierwszą została s. Antonina S. Kaładulska). O intensywności prac nad uporządkowaniem i opracowaniem zbiorów, których zasoby powiększały się w niespotykanym dotąd tempie, zaświadczają kolejne katalogi z 1900 i 1909 r. oraz znaczący rozwój zbiorów. Ksiądz Roman Nir w przywoływanym już artykule o staniąteckich rękopisach liturgicznych zasób biblioteki opactwa szacuje w 1900 r. na około 10 tysięcy tomów. Klasztor w 1906 r. prenumerował 22 tytuły czasopism polskich oraz zagranicznych.
Zasoby staniąteckiego księgozbioru ucierpiały w okresie I wojny światowej. Zamierzone prace nad katalogowaniem zbiorów prowadzono podczas II wojny światowej – mimo rozlicznych przeciwności spowodowanych działaniami wojennymi i stacjonowaniem w budynku szkolnym wojsk niemieckich. W ramach tego przedsięwzięcia w latach 1940–1945 siostry Stefania Sufryd i Helena Anzelma Przybylska zdołały opracować katalog starodruków, obejmując opisem 397 książek, po czym ich prace zostały przerwane. Siostra Anzelma (późniejsza bibliotekarka), na polecenie ksieni Ireny Terlikiewicz, w schowku pod schodami przy kaplicy ukryła cenne pergaminowe księgi chórowe, królewskie przywileje i najcenniejsze paramenty liturgiczne. Wymogi konspiracji i ostrożność musiały być tym większe, że w klasztorze ukrywały siostry licznych uciekinierów i prowadziły tajne nauczanie.
Znacznie większe zagrożenie dla integralności i stanu biblioteki klasztornej niż czasy okupacji hitlerowskiej przyniosły wczesne lata powojenne. Apogeum represji nowych władz nastąpiło w latach 50., kiedy decyzją władz państwowych w 1953 r. zlikwidowano szkołę, a latem 1954 r. benedyktynki specjalnie przygotowanymi konwojami przewieziono do Alwerni, gdzie zostały osadzone w budynku tamtejszego klasztoru bernardyńskiego, z którego w tym celu usunięto zakonników. Do Staniątek zwieziono zakonnice służebniczki, głównie ze Śląska, dla których zorganizowano w warunkach bardzo trudnych, bo w wielkiej ciasnocie, „obóz pracy”. Benedyktynki zdołały w ogromnym, narzuconym przez władze administracyjne pośpiechu zabrać niewiele ze swojego dobytku, w tym część cennych starodruków i rękopisów. Przy tej bezprecedensowej w siedmiowiekowej historii staniąteckiego opactwa „przeprowadzce” władze ani sami wykonawcy brutalnej eksmisji nie zapewnili elementarnej staranności, a narzucony pośpiech i ciasny pryncypializm wobec mocodawców powodował zniszczenie, trwałe uszkodzenie bądź zagubienie wielu cymeliów z klasztornej biblioteki i cennych dzieł sztuki.
Podczas pospiesznego pakowania, nadzorowanego przez „kierownictwo akcji przesiedleńczej”, zniszczeniu i rozproszeniu uległo wiele książek z biblioteki, stanowiącej cenne dobro kultury, jako księgozbiór kompletowany konsekwentnie od wieków. Dopiero 8 sierpnia 1954 r. władze wojewódzkie poleciły pracownikom Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków sporządzenie spisu zabytków w klasztorze. (…) Wysiedlonym zakonnicom nie pozwolono zabrać „urządzeń szkolnych, to jest umeblowania (wyposażenia) gabinetów, zbiorów i biblioteki szkolnej”. Cały ten majątek „został z największą skrupulatnością wywieziony z klasztoru” (…) wszystko to zostało zawłaszczone przez Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Bochni, a za jego pośrednictwem przez okoliczne szkoły.
Powrót benedyktynek do Staniątek stał się możliwy po październiku 1956 r. Mniszki po przeprowadzce do swojego macierzystego klasztoru znalazły się w wyjątkowo trudnej i złożonej sytuacji ekonomicznej, bez elementarnych środków do życia, a stan zabudowań klasztornych poprzez krótkotrwałą wprawdzie, ale niewłaściwą eksploatację pomieszczeń i przeludnienie (stłoczono tam około dwustu sióstr służebniczek, które na zainstalowanych maszynach w „Ośrodku Pracy Staniątki I” wykonywały narzucone im prace nakładcze jako szwaczki), wymagał pilnych prac remontowo-adaptacyjnych.
Po powrocie z Alwerni ocalałe zasoby biblioteki wymagały nowego rozmieszczenia i uporządkowania. Już za rządów ksieni Aliny Imeldy Niewmierzyckiej (ksienią była w latach 1965–1994) bibliotekę klasztorną podzielono na dwie części: rękopisy i starodruki zostały umieszczone w niewielkim pomieszczeniu w skrzydle wschodnim na piętrze, a pozostałe zbiory w trzech salach na parterze w skrzydle zachodnim klasztoru. Ten podział zbiorów i lokalizacja pozostały utrzymane dotąd. Opiekę nad księgozbiorem sprawowała nadal s. Helena Anzelma Przybylska, a po jej śmierci w 1990 r. obowiązki przejęła s. Janina Assumpta Lizoń. W 2011 r. opiekę nad biblioteką przejęła s. Małgorzata Borkowska z klasztoru macierzystego w Żarnowcu, autorka wielu cennych publikacji, przede wszystkim z zakresu życia monastycznego, w tym głównie benedyktyńskiego, która z niemałym znawstwem prowadziła ją, porządkowała zgodnie z nowymi wymogami bibliotekoznawczymi, sama też kontynuowała i podejmowała prace badawcze. Po jej powrocie do Żarnowca w 2016 r. opiekę nad biblioteką przejął czasowo prof. Andrzej Włodarek, a w możliwie najbliższym czasie prowadzeniem biblioteki zajmie się polonistka, s. Zacharia Sucha. W latach 1965–1984 s. Przybylska prowadziła księgę akcesyjną książek zakupionych i podarowanych, uporządkowała zbiór starodruków według miejsca wydania, podjęła też próbę katalogowania, ale zdołała opracować tylko katalog oficyn wielkopolskich.
Biblioteka szkolna nie wchodziła w skład biblioteki klasztornej. Jej zbiory obejmowały głównie podręczniki, literaturę uzupełniającą, metodyczną oraz literaturę piękną. Kiedy w 1871 r. sporządzony został stosowny spis książek i przyborów naukowych, wyodrębniono kilkanaście działów tematycznych. W okresie międzywojennym, gdy Ziemiańskie Gimnazjum Żeńskie im. św. Scholastyki Panien Benedyktynek w Staniątkach osiągnęło bodaj najwyższy w dziejach staniąteckiej szkoły prestiż, w tymże gimnazjum funkcjonowały dwie biblioteki: dla nauczycieli oraz uczennic. W roku szkolnym 1924/1925 biblioteka dla nauczycieli gromadziła około 1300 pozycji, a dla uczennic ponad 8000. Po likwidacji szkoły książki, podobnie jak i ruchomy majątek, mimo że była to własność zakonnic, zostały przejęte przez władze państwowe i przekazane innym placówkom oświatowym. Benedyktynki po powrocie do Staniątek czyniły usilne starania o reaktywację szkoły. Zdobycze października 1956 r. okazały się krótkotrwałe i zabiegi te były nieskuteczne.
Najcenniejsze zbiory zawsze znajdowały się w pomieszczeniach objętych klauzurą, podlegały i one tragicznym doświadczeniom, które nie omijały staniąteckiego opactwa. Jak już wspomniano, wiele cennych starodruków, rękopisów przepadło bezpowrotnie w płomieniach, podczas wojen, napadów czy wspomnianej eksmisji mniszek w 1954 r. Ocalało 2327 starodruków, z których najstarsze pochodzą z XVI w. Znaczenie wielu z nich trudno przecenić, nierzadko mają one charakter unikatowy. Są bezcennym świadectwem kultury duchowej i artystycznej Polaków zarówno doby staropolskiej, jak i czasów nowożytnych oraz ich twórczych kontaktów z wiodącymi europejskimi ośrodkami kulturalnymi. Szczególną rangę w tym względzie mają zachowane w tych zbiorach rękopisy, głównie liturgiczne: antyfonarze, graduały, kancjonały, mszały, modlitewniki, rozważania religijne, często bogato iluminowane, kiedy indziej zaskakujące siermiężną oprawą graficzną, pisane nieporadnie do użytku prywatnego, dewocyjnego przez staniąteckie mniszki. Te wybitnego znaczenia dla kultury polskiej rękopiśmienne zbiory modlitw, medytacji czy pieśni nie musiały być ekskluzywne, artystycznie wysmakowane, by służyć celom zasadniczym, dla których powstawały: modlitwie i kontemplacji. Mimo złożonej w czasach współczesnych sytuacji finansowej klasztoru biblioteka ulega stałemu powiększaniu swoich zasobów głównie drogą darowizn, ale i zakupów.
Kilkakrotnie podejmowane próby zinwentaryzowania zbiorów nie zostały jeszcze całościowo sfinalizowane, ale w dziele udostępniania ich badaczom i rejestracji cyfrowej zrobiono w ostatnich latach sporo. Dzięki wsparciu ze strony Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz ludzi dobrej woli zdigitalizowano i opracowano część rękopiśmiennych zasobów – muzykaliów staniąteckiej biblioteki. Utworzono platformę cyfrową, udostępniającą te zbiory wraz z partyturami.
Aktualnie dzięki Bibliotece Cyfrowej można zdalnie dotrzeć do 168 publikacji. (…) Utrwalenie zbioru w wersji cyfrowej zapewnia przetrwanie dokumentów w razie zniszczenia oryginałów w wyniku nieprzewidzianych zdarzeń. (…) Podjęte w ostatnim czasie inicjatywy zmierzające do kompleksowego zewidencjonowania i digitalizacji zbiorów oraz zdalnego udostępniania najcenniejszych obiektów powinny się przyczynić do ich upowszechnienia, a tym samym do rozszerzenia prac badawczych.
Dzięki życzliwości Ksieni staniąteckiej, siostry Stefanii Polkowskiej, Biblioteka Kraków dysponuje dotychczas zdigitalizowanymi muzykaliami, pozyskanymi poprzez Instytut Chopina. Biblioteka zamierza włączyć się w uzgodnionym z Matką Ksienią zakresie w dzieło digitalizacji i opracowania tak cennego dla kultury polskiej dziedzictwa.